Szczecin - Pyrzyce - Lipiany - Barlinek - Pełczyce - Stargard Szczeciński
-
DST
170.22km
-
Czas
08:36
-
VAVG
19.79km/h
-
VMAX
36.06km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Stevens Galant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pyrzyce – mury miejskie.
Mielęcin – pałac.
Lipiany – brama myśliborska.
Lipiany – ratusz z 1828 roku, przed ratuszem dąb zasadzony 18 stycznia 1816 roku z okazji zakończenia wojen napoleońskich zwany „dębem piwowarów”.
Studzienka przy ratuszu przedstawiająca mieszczan weselących się przy lipiańskim piwie „Zaczynaj” (sic!).
W mieście godny zobaczenia jest XIII wieczny kościół, okoliczne uliczki z zabytkową zabudową i jezioro z "tańczącą fontanną".
Jedlice – pałacyk z 1850 roku – obok rozległy zabytkowy park.
Dziedzice – mogiła zabitych omyłkowo przez radziecki czołg 19 jeńców z obozu oficerskiego w Woldenbergu (Dobiegniewie), którzy byli ewakuowani z obozu w obliczu zbliżającej się armii czerwonej. Temat mi dobrze znany gdyż w tym obozie był mój dziadek oraz jego brat.
Po wyjechaniu z wioski udałem się do wsi Równe. Niestety wkrótce zaczęła się droga polna, chwilami o tak złej nawierzchni, że trzeba było prowadzić rower.
Równo – XIX wieczny pałacyk, niedaleko są ruiny XIII wiecznego kościoła , praktycznie niewidoczne w gąszczu roślinności.
Wg. pierwotnego planu miałem teraz jechać do Barlinka przez dwie zabytkowe miejscowości: Niepołocko z m.in zabytkowym XVIII wiecznym dworem oraz Janowo gdzie jest XIX wieczny pałac. Asfalt wprawił mnie w taką euforię, że nie skręciłem tam gdzie trzeba i znalazłem się wkrótce w Barlinku. Ponieważ Barlinek leży w głębokiej dolinie, w niektórych miejscach można się poczuć jak w górach. Taki charakter mają domy dookoła jeziora a zwłaszcza zachowana poniemiecka infrastruktura wypoczynkowa, jedyna tego typu na Pomorzu.
Barlinek – fontanna z 1912 roku przedstawia dziewczynkę atakowaną przez gąsiora ( informacja z folderu reklamowego Barlinka), w innym źródle przeczytałem, że ten gąsior nie atakuje ale broni dziewczynkę oskarżoną niesłusznie o czary, podobno skutecznie :) Niestetety zdjęcie rzeźby trzeba było robić pod słońce.
Jezioro w Barlinku.
Jak wspominałem nad jeziorem zachowała się poniemiecka infrastruktura kąpielowo – uzdrowiskowa w alpejskim stylu. Najciekawsze obiekty są po drugiej stronie jeziora koło pensjonatu „Pod sosnami”. Obecnie są one niedostępne a przynajmniej ja nie znalazłem żadnego dojścia. Przez pensjonat nie ma wejścia, obok prowadzone są remonty.
Fragmenty murów obronnych w Barlinku.
Barlinek – pałacyk obok dawnego głównego kąpieliska miejskiego.Na koniec ciekawostka w Barlinku urodził się Emanuel Lasker - szachowy miestrz świata przez 27 lat (1894 - 1921), rekordu tego nikt nie pobił.
Teraz stanąłem przed dylematem gdzie jechać, we wszystkich kierunkach są miasta i wsie bogate w zabytki. Opcje były trzy: w kierunku Myśliborza, do Strzelec Krajeńskich i Drezdenka, bądź też w kierunku Choszczna żeby zobaczyć dwie przeoczone miejscowości. Wybrałem trzecie rozwiązanie. Pierwszym pięknym miejscem było jezioro Chmielowe.
Kilkaset metrów dalej znajduje się młyn wodny nad Płonią zbudowany w 1733 r., funkcjonował do 1860 r. i był słynną papiernią. Od 1869 r. do 1973 r. działał jako młyn zbożowy.
Następnie jadąc wzdłuż Barlinecko Gorzowskiego Parku Krajobrazowego minąłem stary poniemiecki drogowskaz. Na rozdrożu okazało się, że droga do wspomnianych miejscowości jest drogą brukową. Miałem dosyć nierówności, więc udałem się najkrótszą drogą do Pełczyc, gdzie również był krótki odcinek brukowy.
Pełczyce – jezioro.
Zostało 20 km do Choszczna, zerknąłem w rozkłady okazało się, że będę musiał czekać ze trzy godziny na pociąg, po raz kolejny zmieniłem plany, postanowiłem jechać do Stargardu Szczecińskiego, przez Płotno, Dolice, Witkowo, Kluczewo. Po drodze mijałem różnego rodzaju zabytki, najciekawsze moim zdaniem jest Kluczewo, gdzie są potężne XIX wieczne zabudowania fabryczne. Na zdjęciu prawdopodobnie dawny młyn zbożowy na co wskazuje rzeźba mężczyzny dźwigającego na plecach worek z mąką(?). Oprócz tego godna uwagi jest działająca do dziś cukrownia. Ogólnie końcowa część wycieczki to po prostu przyjemna jazda, przeważnie dobrym asfaltem z wiatrem wiejącym w plecy. Wybierając Stargard jako miejsce docelowe, zrobiłem więcej kilometrów, krócej czekałem na stacji i byłem ponad godzinę wcześniej w domu. W sumie tak się to wszystko potoczyło, że wycieczka zakończyła w miejscu, które nie było na początku brane pod uwagę.
komentarze
Pozdrawiam
Pozdrawiam