Październik, 2019
Dystans całkowity: | 547.67 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 54.77 km |
Więcej statystyk |
Kliniska z plusem
-
DST
70.60km
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzybobranie
-
DST
57.12km
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pojawiły się młode borowikowate o ciemnych kapeluszach i grubych nogach i takie starałem się zbierać. Łącznie 126 sztuk w ponad 2 godziny, początek zbioru po 13:00. W zasadzie tylko takich należy szukać, podgrzybki niezebrane w zeszłych tygodniach już rozłożone bądź w stanie rozkładu. Podgrzybki jasne, tylko dla zdesperowanych, nawet wyglądające z góry ładnie owocniki, miały pod kapeluszem mnóstwo żerujących owadów, więc przestałem się po nie schylać. Poza tym 1 piękny borowik i 2 rydze oraz w samym Tanowie kilka przerośniętych kań.
Zbiór odbywał się w tym samym miejscu co poprzednio, potem przeniosłem się na chybił trawił do przypadkowego młodnika. Tam w jednym miejscu natknąłem się na 1 miejsce z ponad 20 octowymi grzybami. I od tego, czy uda się natknąć na takie miejsce z nowymi podgrzybkami zależą obecnie statystyki, drugi czynnik to jakie grzyby wrzucamy do koszyka. Grzybobranie poprzedziła runda do Zalesia.
Jabłka
-
DST
35.00km
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzybobranie plus miasto
-
DST
57.10km
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały czas w głębi lasu na zatrzęsienie grzybów. Zebrałem 190 podgrzybków w 2 godziny, może nawet kila minut ponad, przy czym pod koniec chodziłem między grzybami, a nie zbierałem, ponadto były 4 pniaki opieniek których nie ruszałem z braku miejsca. Generalnie prawie wszystko średnie i duże, także maślaki które mijałem po drodze oraz 2 rydze. Małe w znikomej ilości. Jakość zróżnicowana od miejsc gdzie 80 % była zarobaczywiona, zapleśniała do miejsc gdzie grzyby w 90 % były dobrej jakości. Najlepsze pod świerkami na mchach i gołej ziemi , w trawach "kapciowate".
Niewątpliwie mamy przesilenie, małych już nie przybywa, więc powoli będzie sezon wygasał. Ponieważ możliwość wyjazdu na grzyby w przyszłym tygodniu, jeżeli chodzi dni powszednie stoi pod znakiem zapytania, możliwe, ze było to moje ostatnie klasyczne masowe grzybobranie, ale to się jeszcze okaże.
Dobieszczyn pętla + miasto
-
DST
73.33km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po drodze dużo opieniek, kilka rydzów i kań.
Wysyp w pełni, są opieńki i 3 borowiki
-
DST
54.00km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Około 280 podgrzybków w koszu, plus te nie zbierane, zwłaszcza w końcowym etapie. Czas 2 godz z +. Dodatkowo 5 stanowisk opieniek, niezbieranych, 3 borowiki zdrowe i piękne. Trasa dokładnie ta sama co ostatnio, początkowo grzyby większe w średniej ilości, doszedłem do mojego miejsca z porzuconymi kilka dni temu podgrzybkami, a tu mamy wysyp, same maluchy octowe, których nie widać na zdjęciu , dopiero na końcu miejscówka z większymi grzybami. Ludzi w głębi brak. Na koniec zajrzałem z ciekawości na przeciwne pole w jagodzinach, w 5 minut ok. 30 podgrzybków, To już nie wliczane i niezbierane. W głębi lasu, końca wysypu nie widać.
W najbliższym tygodniu jest splot różnych spraw, stąd nie wiem jak będzie z grzybami, najmniej do 22 października. Jakby nie było na pewno nie będę mógł sobie pozwolić na robienie opieniek w occie, a wszystko wskazuje, że te już na moich miejscówkach są. Zobaczymy co będzie w niedzielę, bardzo poważnie zastanawiam się, by porzucić rower i udać się pieszo w Puszczę Bukową w poszukiwaniu borowików. Razem to już sześć znalezionych pod rząd zdrowych borowików, tej jesieni, przez całe lato napotkałem ze 20, z tego 100 % robaczywe. Czy warto teraz próbować szukać borowikowych miejscówek ? Oto jest pytanie. ! Pierwszy napotkany borowik zachęcił mnie bym odwiedził miejscówkę borowikową koło Zalesia, tam jednak dziś nic nie było.
O ile w terenie nizinnym rower, mapa w kieszeni i nie przejmowanie się gdzie wyjadę, daje mi przewagę, nad statystycznym grzybiarzem, to w Puszczy Bukowej, górzystej z dużą ilością trudnego terenu jest kulą u nogi. Może wymyśle coś innego ? Zobaczymy, jak się to wszystko ułoży.
Mając pełny kosz zajrzałem z ciekawości na przeciwne pole, a tu jak widać przy samej drodze leśnej podgrzybki, w obrębie
kilku metrów schowanych w trawie było, o ile pamiętam 13 sztuk.
A tu stanowisko opieńki ciemnej przy trasie Tanowo - Dobieszczyn, jedno z kilku, malutkie, ciekawe co się dzieje na moich miejscówkach ? Cóż, wszędzie być nie można.
Powrót na miejscówkę
-
DST
50.50km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót na ostatnią miejscówkę, pomimo tego, że początkowo pomyliły mi się pola i wszedłem za wcześnie, zebrałem pełny kosz w 1:40 minut, kończąc w tym samym miejscu co poprzednio. Nie zbierałem grzybów mikrusowych , by pozwolić podrosnąć jak największej liczbie owocników. Te średnie zostały w tym momencie dosyć mocno przebrane, malutkie zostały na miejscu. Poza tym zauważyłem dwa niewielkie stanowiska opieniek które dziś mnie nie interesowały oraz niewielkiego siedzunia sosnowego.
Poza tym duża ilość muchomora zielonawego ( sromotnikowego), ale tych nie jemy, jakby ktoś nie wiedział.
Siedzuń sosnowy, ceniony grzyb jadalny.
Tutaj zabrałem tylko 2 grzyby, grzybów octowych jest już duży zapas, a jeszcze opieńki są w obwodzie :) Dziś pójdą na sos, a resztę najprawdopodobniej oddam komuś kto lubi grzyby, a nie może pojechać do lasu.
W drodze powrotnej w Tanowie spotkałem duet "jotwu" i " jotka". Pozdrawiam.
Najbardziej zaskakująca miejscówka grzybowa w życiu.
-
DST
49.15km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze nigdy w życiu żadna miejscówka nie zaskoczyła. To, że na początku wysypu spotykamy mnóstwo małych wystających grzybów, to, że dwa lata temu przy zamkniętej chociwelce można było kosić nie zebrane grzyby, bo nie było grzybiarzy, to, że pod koniec sezonu można napotkać w mchach stare kapcie w dużych ilościach , to wszystko się czasami zdarza. Ale znaleźć rozległy areał, gdzie na niskim mchu, rosą same zdrowe sztuki i gdzie nikt nie zbierał przede mną , w niedzielę w tak daleko posuniętym wysypie to się nie zdarza.
Na finalnej miejscówce grzybów rosły setki, dodam, że i bez tego 3/4 kosza zapełniłem w 45 minut. Było To w wysokich trawach, gdzie jak nie było nic to nie było nic, a jak się trafiło to było nawet 30 grzybów w jednym miejscu, kilka takich trafień na godzinę i kosz może być pełny. No i właśnie gdy miałem już prawie pełny kosz i byłem na swoim świerkowym polu, w którym rosną ciemne podgrzybki borowiki sosnowe, zwał jak zwał spotkałem jedyną osobę, drugiego rowerzystę który szedł w przeciwną stronę.
Z dużym prawdopodobieństwem i tak by go minął, tym niemniej on sam do mnie zawołał, "niech Pan podejdzie tutaj i zobaczy co się tu dzieje, bo ja nie mam już w co pakować ". No i faktycznie widok mnie zaskoczył choć nie narzekałem na brak grzybów.
Miałem i tak już prawie pełny kosz, a wokół było pełno ciemnych podgrzybków, borowików sosnowych, ciemnobrązowych, wszystko zdrowe, twarde suche. Pozbyłem się połowy kosza ze wszystkimi jasnymi podgrzybkami i zacząłem wybierać najładniejsze sztuki. pomijając małe grzyby, żeby zostawić do podrośnięcia małe owocniki.
W sumie nabity maksymalnie kosz, połowa kosza z mniej ładnymi lekko kapciowatymi podgrzybkami którą wyrzuciłem by zrobić miejsce na atlasowe wręcz grzyby i najmniej drugi potencjalny niezebrany kosz i kręcenie się między grzybami i zastanawianie się który zerwać, a który nie.
Niezabrane grzyby zostały w lesie i będą rozsiewać zarodniki, niestety nie miałem możliwości ich zabrania i dania komu innemu, a wokół nie było ludzi. Dodam, że zebrałem tylko duże grzyby, by jak najwięcej mogło jeszcze podrosnąć i ewentualnie zostało dla innych.
Wróciłem na lewobrzeże i zaliczyłem sukces
-
DST
47.48km
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót do znajomych lasów na lewobrzeżu i 270 grzybów w nie więcej niż 3 godziny. Nie wstawałem już skoro świt, nie ma już takiej potrzeby, początek grzybobrania na wieloletniej miejscówce 2 km od głównej szosy, za to blisko wygodnej drogi leśnej, stąd dużo wyciętych nóg, ale też sporo małych podgrzybków / czarnych łepków. Potem skoczyłem niepotrzebnie do nieznajomego młodnika, prawie wyłącznie wycięte nogi, gdy wróciłem na swoje miejsce przeszły tłumy, udałem się więc w głębokie trawy i paprocie,także sporo wyciętych nóg, miejscowo zatrzęsienie zdrowych twardych "czarnych łepków".
Tacę na górze oddaje w prezencie bliskiej osobie, która nie może wybrać się do lasu, a potrzebuje grzybów do pierogów wigilijnych, może się na kilka nawet załapie. Druga taca do octu, a na talerzach już przebrane w tym celu najładniejsze sztuki.
Jest to zdecydowanie najlepszy pod względem jakości zbiór. Nie dotarłem do bardziej oddalonych miejscówek, gdzie rosną czarne łepki, zwane bardziej fachowo borowikami sosnowymi, czy ciemnobrązowymi. Jestem przekonany, że jest jeszcze niejedno miejsce z bardzo dużą ilością grzybów. Być może to właśnie będę sprawdzał kolejnym razem, już na spokojnie, bo grzybów już jest naprawdę u mnie w bród we wszystkich postaciach. Warto dodać, że dziś była cała plejada grzybiarzy i każdy z innym asortymentem, jako pierwszy powitał mnie Pan który wracał jak ja wjeżdżałem i stwierdził, że grzybów nie ma Tak, trzeba pamiętać to już nie pora na zbieranie przy parkingu, ale poza tym spotkałem dwie osoby z dwoma wiadrami grzybów i tak jeden Pan miał 2 wiadra pełne młodych "jasnych podgrzybków", z kolei inny grzybiarz miał też dwa wiadra, ale dużych lekko kapciowatych grzybów, ale nadających się do zbioru, na tym tle mój zbiór wypadł najlepiej, co świadczy, że i jakość grzybów i ich rodzaj jest różna w zależności od miejsca. Trafił się też 1 borowik szlachetny, drugi zdrowy w tym sezonie, pierwszy był ostatnio na chociwelce, ale zapomniałem o nim wspomnieć.
Grzybobranie w deszczu, warto było
-
DST
53.39km
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
380 podgrzybków w ponad 3 godziny. Oprócz tego pierwszy w tym roku nierobaczywy borowik szlachetny. Zbieranie w deszczu, mimo to całkiem sporo samochodów. Średnią zaniżył mi błąd, to jest szukanie w lesie grzybów od samej drogi, liczyłem, że przez ponad 2 dni załamania pogody było mało zbieraczy i będą tam młode grzyby. Straciłem masę czasu, przy drodze bardzo mało grzybów, za to w głębi lasu, mnóstwo grzybów, są miejsca gdzie rosną tylko małe i średnie twarde podgrzybki, jeszcze dalej można było grzyby kosić, choć nie wszystkie tam się do tego nadawały.