Najbardziej zaskakująca miejscówka grzybowa w życiu.
-
DST
49.15km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze nigdy w życiu żadna miejscówka nie zaskoczyła. To, że na początku wysypu spotykamy mnóstwo małych wystających grzybów, to, że dwa lata temu przy zamkniętej chociwelce można było kosić nie zebrane grzyby, bo nie było grzybiarzy, to, że pod koniec sezonu można napotkać w mchach stare kapcie w dużych ilościach , to wszystko się czasami zdarza. Ale znaleźć rozległy areał, gdzie na niskim mchu, rosą same zdrowe sztuki i gdzie nikt nie zbierał przede mną , w niedzielę w tak daleko posuniętym wysypie to się nie zdarza.
Na finalnej miejscówce grzybów rosły setki, dodam, że i bez tego 3/4 kosza zapełniłem w 45 minut. Było To w wysokich trawach, gdzie jak nie było nic to nie było nic, a jak się trafiło to było nawet 30 grzybów w jednym miejscu, kilka takich trafień na godzinę i kosz może być pełny. No i właśnie gdy miałem już prawie pełny kosz i byłem na swoim świerkowym polu, w którym rosną ciemne podgrzybki borowiki sosnowe, zwał jak zwał spotkałem jedyną osobę, drugiego rowerzystę który szedł w przeciwną stronę.
Z dużym prawdopodobieństwem i tak by go minął, tym niemniej on sam do mnie zawołał, "niech Pan podejdzie tutaj i zobaczy co się tu dzieje, bo ja nie mam już w co pakować ". No i faktycznie widok mnie zaskoczył choć nie narzekałem na brak grzybów.
Miałem i tak już prawie pełny kosz, a wokół było pełno ciemnych podgrzybków, borowików sosnowych, ciemnobrązowych, wszystko zdrowe, twarde suche. Pozbyłem się połowy kosza ze wszystkimi jasnymi podgrzybkami i zacząłem wybierać najładniejsze sztuki. pomijając małe grzyby, żeby zostawić do podrośnięcia małe owocniki.
W sumie nabity maksymalnie kosz, połowa kosza z mniej ładnymi lekko kapciowatymi podgrzybkami którą wyrzuciłem by zrobić miejsce na atlasowe wręcz grzyby i najmniej drugi potencjalny niezebrany kosz i kręcenie się między grzybami i zastanawianie się który zerwać, a który nie.
Niezabrane grzyby zostały w lesie i będą rozsiewać zarodniki, niestety nie miałem możliwości ich zabrania i dania komu innemu, a wokół nie było ludzi. Dodam, że zebrałem tylko duże grzyby, by jak najwięcej mogło jeszcze podrosnąć i ewentualnie zostało dla innych.
komentarze