Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 856.72 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 85.67 km |
Więcej statystyk |
Tysiące małych kurek
-
DST
110.00km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miejsce wycieczki, ściśle tajne !
Wyjazd po drugiej w nocy, o piątej na miejscu. Wpierw poszedłem zobaczyć, co dzieje się na mojej "Kurkenstrasse", przejrzałem całą, nowe nie wyrosły. Były tylko dwa miejsca do których nie dotarłem, takie jak na pierwszym zdjęciu, gdzie znalazłem 80 kurek.
Później było dość mozolne zbieranie, i w sumie wyszło 1, 2 kg.
Natomiast zupełnie gdzie indziej, odkryłem liczącą 1, 5 km drogę, gdzie były same mikrusy, takie jak na zdjęciu trzecim i czwartym, dodatkowo co kilkanaście metrów z odnogami , gdzie na kilu metrach kwadratowych rośnie po kilkadziesiąt sztuk. Jak się to przeliczy , to wyjdzie tego wiele tysięcy mikro owocników. Jeżeli nikt nie znajdzie, to będzie eldorado. A jeżeli wyzbiera to nie będzie wcale. Ale wiedza się przyda, jak nie teraz, to choćby i na następne lata. Niestety nie dam rady codziennie pilnować sytuacji . Nie zamierzam i tak wszystkiego kosić, gdyby nikt nie trafił, parę kilo na jeden raz w zupełności wystarczy.
Niestety widziałem Pana na motorze z dwoma wiatrami, lustrującemu okolice, a i innych może nie braknąć w najbliższy weekend. Optymalnie drogi dojazdowe przygotowane, poczynione obserwacje skąd idą ludzie, tym, samym z którego kierunku zacząć jakby co. A czy coś z tego wyjdzie za kilka dni zobaczymy, ale jak nie to też będzie fajnie.,
Na koniec perełka, będący pod ochroną sromotnik.
Wysyp kurek na "Kurkenstrasse" - 460 sztuk
-
DST
113.00km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jestem w szoku, po 30 latach zbierania i denerwowania się na uwagi w różnego rodzaju atlasach, że kurka to łatwy grzyb do zbierania i występujący w masowych ilościach, przekonałem się, że jest taka możliwość. Początek, był dosyć marny, może jakieś 30 grzybów w godzinę, czy nawet półtora, ale potem, nie ukrywam podpatrzyłem miejscowych, przedzierających się w oddali na pewną piaszczystą przecinkę przeciwpożarową. Poszedłem z drugiej strony i moim oczom ukazał się dywan kurek rosnących na czystym piachu. To nie było zbieranie, ale jak najszybsze wrzucanie co ładniejszych sztuk, zanim zderzę się z konkurencją. Przy czym to co piszę, nie jest ubarwianiem sytuacji, zbiór był tak szybki, na ile technicznie jest możliwe wrzucanie grzybów do siatki. Później zrobiłem objazd na drugi koniec tej drogi, na sam koniec bądź początek lasu i również zastałem miejscowego Pana z rowerem i widok był podobny na nieprzeczesanym jeszcze miejscu. Oczywiście nie zbierałem, nie mam zamiaru zabierać komuś grzybów z przed nosa, ale miejsce sobie zapamiętałem. Łącznie zebranych zostało 1,75 kg kurek z tego tak na oko, 1,5 kg było w jakieś 15 minut. Na "Kurkenstrasse" spotkałem 7 osób, choć cały las był pusty więc to nie był przypadek. Jak tylko będę mógł zrobię w tygodniu powtórkę, ciekaw jestem czy powtórzy się to jeszcze raz? Poprzednio na 400 gram, wlazło 140 kurek, dziś jest ponad 4 razy więcej, łącznie w 3 godziny, choć tak naprawdę wszystko rozegrało się w kwadrans. Stąd też kurki wyglądają jak wyglądają, w gorącym momencie nie było czasu na czyszczenie, gdyż każda minuta oznaczała duży ubytek w zbiorach.
Aparatu nie brałem do lasu ze względu na zapowiadane deszcze, niby szkoda tego widoku, ale może jeszcze się kiedyś taki trafi, przy czym w gorącym momencie nie było i tak czasu, na szukanie aparatu. Podgrzybki jakieś tam są, ale nawet po nie, nie zaglądałem.
Warto było wstać o czwartej, gdyby człowiek wiedział to co wiedział i znał z góry miejsce, to i wyjazd o drugiej w nocy nie byłby problemem. Deszcze oczywiście były i to obfite, ale to bardzo dobrze.
Ostatnia jajecznica na kurkach , tym razem starszy na coś bardziej wykwintnego.
Podgrzybki i kurki + kozaki, maślaki i kania
-
DST
112.00km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
100 podgrzybków, 140 kurek. Oprócz tego napotkałem, ale nie zbierałem, ( gdyż ze względu na ilość nie miałbym z tym co zrobić ) 5 kozaków, tyle samo maślaków przy drodze, być może więcej, jakbym się rozejrzał i wreszcie piękna, z wyglądu kania, jeszcze nierozwinięta, ale nadająca się do zbioru. Ta ostania nie zebrana, z racji tego, że rosła przy drodze krajowej, nr 3, tak więc więcej w niej, by było smaku benzyny, niż grzyba. Zdjęcia nie ma, gdyż akurat lał deszcz . Wyprawa miała, być w pierwszym rzędzie na kurki, sprawdziłem więc swoją miejscówkę i nic nie widziałem, potem miejscówka podgrzybkowa, z dwoma grzybami. Prawdopodobnie ktoś zbierał przede mną. Przesunąłem się więc na wschód od torów kolejowych i tam w kilku miejscach można było mówić o wysypie. Jest to jednak raczej wysyp, jeżeli chodzi o podgrzybki jednorazowy, ( chyba) młodych grzybów brak, ale to co było, jest w nadzwyczaj dobrej jakości, bez robali i pleśni, czasem tylko nadgryzione. W sam raz na suszenie i potem do bigosu i do pierogów z grzybami. W drodze powrotnej, na swoim miejscu zebrałem wyżej wymienione kurki, nie wiem, czy tak światło o świcie padało, czy dopiero zaczęły rosnąć ? Podgrzybki rosły tylko pod sosnami, pod świerkami, nie znalazłem, żadnych grzybów.
Pierwsze podgrzybki
-
DST
60.90km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały czas mało czasu, więc znów była dosyć krótka popołudniowa wycieczka. Wracając, w okolicy węzła Rześnica, odbyło się dość przypadkowe, wieczorne grzybobranie. Wszystko poszło na suszenie, pięknie wisi na sznurku i równie pięknie pachnie.
A to maślaki z poprzedniej wycieczki.
napęd - maślaki + borowik
-
DST
85.89km
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed południem zamiast na rower, musiałem wyprać się do Synkrosa, po łańcuch. Kaseta była w zapasie, SRAM - PG - 850, pozostałość, po zmianie tylnej obręczy w styczniu tego roku. Dystans 263 km. Kupiony łańcuch to, SRAM - PG - 830.
Wymiana przy dystansie rocznym: 3316 km.
Wymiana po raz pierwszy odbyła się w domu, więc o 14:00 wyruszyłem na spóźnioną jazdę, zwłaszcza, że teraz dysponuje bardzo ograniczonym czasem. Na miejscówkach wcześniejszych maślaków brak, bądź zostały wyzbierane, była bowiem przewrócona kania, nie by ktoś ja bezmyślnie kopnął, po prostu była robaczywa.
Jak dotarłem już do celu i znalazłem bogate w maślaki miejsce, za chwilę musiałem się ewakuować, bo zrobiło się ciemno i zaczęło grzmieć. Jak widać na zdjęciu jest słońce, za 5 minut, nastała ciemność. W deszczu i wśród grzmotów dotarłem do pierwszej wiaty i tam zaczęły się naprawdę potężne opady. Później pięknie się wypogodziło, by przy drugiej wiacie, mieć znowu drugą burzę, z naprawdę potężnymi opadami, co w sumie cieszy. W sumie zebrałem 40 maślaków i 1 borowika szlachetnego - noga robaczywa, ale kapelusz zdrowy, Na warunki i czas i tak nieźle. Podobno, gdzieniegdzie pojawiły się nawet przedwcześnie podgrzybki. Przydały by się, bo oprócz octu, skończyły się wszystkie suszone, jest jedno dobre potencjalne miejsce, ale nie wiem kiedy dam radę. Było ciepło po opadach temp. spadła do 13 stopni.
Awaria
-
DST
45.43km
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dokładnie na takiej kasecie, cudem, wróciłem, kaseta została zdjęta, bez kluczy i tzw. bata , trzymała się tylko na zapięciu koła i wszystkie "talerze" były luźne.
Zdążyłem tylko zobaczyć trzy zeżarte maślaki, więc nawet się nie schylałem.
Załom
-
DST
44.67km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzybobranie : kania, borowik, podgrzybek złotawy, żółciak siarkowy i pieczarki
-
DST
112.00km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
1 kania, która rosła w mrowisku z przeżartą nogą, 1 borowik, a konkretnie wycięta robaczywa noga po borowiku, 1 podgrzybek złotawy, wziąłem ze sobą i zgubiłem, więc nie ma zdjęcia. Wszystko na południe od Goleniowa. Na północ od Goleniowa, na mojej miejscówce i okolicach, brak jakichkolwiek grzybów, z wyjątkiem jednego żółciaka siarkowego pod Żólwią Błocią. Oprócz tego 1 szkło w oponie i 2 kapcie, bo za pierwszym razem tego szkła nie zauważyłem. Na szczęście kałuż nie brakuje, tak więc nie było kłopotu z lokalizacją, jednej małej dziurki, której nie było widać gołym okiem. Warunki wilgotnościowe - bardzo dobre. Gorzej z czasem, co mnie martwi, bo już wkrótce, mogą się dziać ciekawe rzeczy w temacie grzybów.
A propos kapcia, to złapałem go tuż przed Żólwią Błocią, akurat wtedy kiedy zaczęło się chmurzyć i w oddali grzmieć. Nie chciałem zmieniać opony pod drzewem w czasie burzy, więc ruszyłem z buta to najbliższego schronienia w Białuniu, odległego niecałe 2 km. Ostatecznie nie spadła nawet kropla deszczu, ale któż to mógł przewidzieć ? Zresztą pod dachem, przy stoliku, wymiana jest wygodniejsza, więc w sumie warto było.
W dużych ilościach pieczarki, ale przy samej drodze, więc zbierać nie ma sensu, zwłaszcza, że w sklepie ich nie brakuje, a smakiem się nie różnią.
Droga 27 - Puszcza Goleniowska
-
DST
104.72km
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Typowa przejażdżka dla kilometrów, zresztą, nawet gdyby była chęć na inny typ jazdy, to trudno by było w padającym cały czas deszczu.