dornfeld prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:1463.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:52
Średnia prędkość:19.58 km/h
Maksymalna prędkość:38.49 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:91.48 km i 5h 08m
Więcej statystyk

Choszczno - Kalisz Pomorski - Mirosławiec - Czaplinek

  • DST 122.00km
  • Czas 06:21
  • VAVG 19.21km/h
  • VMAX 34.21km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011

Trasa: Choszczno – Drawno – Kalisz Pomorski – Stara Studnica – Mirosławiec – Pławno – jezioro Krzemno – Łąka - Czaplinek.

Nareszcie udało się zrobić większą trasę na terenie Polski, miła odmiana po niewątpliwie ładnych ale nieznośnie przewidywalnych trasach niemieckich.





Droga prowadząca z Choszczna do Kalisza Pomorskiego. Przydrożne aleje ciągnące się na całej trasie skutecznie chroniły przed palącym słońcem. Na całej trasie bardzo mały ruch samochodowy im dalej tym mniejszy.



Drawno. Sztucznie usypana Góra Zamkowa z resztkami zamku z przełomu XIV i XV wieku, siedziba rodu Wedlów. Zamek zniszczony podczas wojen szwedzkich w 1675 roku oraz ponownie w czasie wojny siedmioletniej.



Do dziś zachowały się jedynie resztki dwóch narożników. Oto jeden z nich.



Kościół w Drawnie z XV wieku, przebudowywany w XV i XIX wieku, wieża została dobudowana w 1800 roku.


Fragment pałacu w Dębsku koło Kalisza Pomorskiego. Drzewa uniemożliwiają uchwycenie całości. Nie znalazłem bliższych danych.



Wieża wodna w Kaliszu Pomorskim. Trasa z Kalisza Pomorskiego do Stargardu jest w remoncie do 31 sierpnia, ponadto odnawiany jest odcinek torów kolejowych z Kalisza Pomorskiego do Wałcza, gdzie pociągi nie kursowały już od wielu lat.



W samym Kaliszu Pomorskim nie ma nic specjalnie do zobaczenia, nawet to co ocalało, została tak skutecznie przebudowane, że utraciło swój dawny klimat. Najładniejszym budynkiem jest tamtejszy kościół.



Z Kalisza Pomorskiego udałem się do Mirosławca drogą okrężną przez Starą Studnicę. Na tym odcinku droga jest płaska jak stół i jednocześnie praktycznie wolna od ruchu samochodowego. Dla jadących w drugą stronę na niewielkim odcinku jest zerwany asfalt, droga jest w trakcie remontu. Za Starą Studnicą droga jest zamknięta dla jadących do Złocieńca, poprowadzony jest objazd. Mnie to jednak niedotyczyło.
Podczas jazdy do Mirosławca minąłem wieś Giżyno, gdzie znajduje się zabytkowy kościół oraz pomnik ku czci poległych w I wojnie światowej.



Kolejna wieś to Stara Studnica. Na zdjęciu dawny dwór zbudowany prawdopodobnie w XIX wieku. Oprócz tego we wsi teoretycznie jest dawny cmentarz ewangelicki, faktycznie nic tam się nie zachowało za wyjątkiem pomnika ku czci poległych w I wojnie światowej.

Mirosławiec – cmentarz żydowski

Głównym celem dzisiejszej wycieczki był cmentarz żydowski w Mirosławcu. Należy do najstarszych na Pomorzu Zachodnim, został założony w XVII wieku. Jest to obiekt zabytkowy. Teoretycznie jest jednym z najlepiej zachowanych cmentarzy żydowskich na Pomorzu Zachodnim, zachowało się wg. różnych źródeł 100 – 200 nagrobków z których najstarszy pochodzi z 1752 roku. Faktycznie trudno to naocznie stwierdzić gdyż wszystko jest zarośnięte chaszczami, pokrzywami, jeżynami i drzewami samosiejkami. Bez długich spodni nie da się wejść. Ciekawostką jest to, że napisy na macewach są po obu stronach, na jednej, po hebrajsku, na drugiej po niemiecku. Najbliższe znane mi miejscowości z dobrze zachowanymi cmentarzami żydowskimi to: Świdwin w zachodniopomorskim oraz Skwierzyna i Słubice w województwie lubuskim. Jak to zna inne miejsca w okolicy, gdzie zachowały się cmentarze żydowskie będe wdzięczny za wiadomość.







Dwie znalezione macewy z motywem graficznym „dłoni kapłana” ułożone w geście symbolicznego błogosławieństwa. Motyw spotykany najczęściej na grobach osób pełniących posługę w synagodze, uważanych za potomków arcykapłana Aarona. Osoby pochowane w grobach z takimi nagrobkami najczęściej noszą nazwisko Cohen (hebr. Kapłan).




Najstarsza znaleziona macewa z 1865 roku.



Większość powierzchni cmentarza wygląda jak na tym zdjęciu. Co tam się kryje? Trzeba poczekać aż ktoś zechce skosić zarośla, względnie poczekać do przedwiośnia.

http://www.sztetl.org.pl/pl/image/28203/

Tu można obejrzeć zdjęcia cmentarza zrobione w czasie gdy cmentarz nie był zarośnięty.



Samolot SU -22 UM – 3K w Mirosławcu. Naprzeciwko znajduję się Muzeum walk o przełamanie wału pomorskiego.



Droga z Mirosławca do Czaplinka, fragment pełniący rolę zapasowego lotniska na wypadek wojny. Nie wszędzie jest tak szeroko, za to aż do Sośnicy nawierzchnia jest gładka jak stół, przed kilkoma laty asfalt był tylko na jednym pasie na drugim była droga gruntowa.



Pławno, dawny pałacyk wybudowany w XIX wieku, obecnie szkoła, rosnące drzewa uniemożliwiały zrobienie zdjęcia z wystarczającej odległości by objąć całość. Z Pławna pojechałem szlakiem czarnym w kierunku drogi Czaplinek – Stare Kaleńsko. Wkrótce szlak czarny odbija w las w lewo, ja pojechałem prosto „główną drogą” gdyż tak jest dużo szybciej. Tereny dobrze mi znane i objechane ładnych kilka lat temu podczas dłuższego pobytu w Czaplinku.



Głaz Tempelburg Na głazie wyryty napis „Tempelb. 1858” ( skrót od dawnej nazwy Czaplinka Tempelburg” oraz „ Plago 1858” ( dawna nazwa wsi Pławno). Pomnik przyrody nieożywionej.

Jezioro Krzemno





Jezioro Krzemno – moim zdaniem jedno z najpiękniejszych jezior w okolicy, położone na uboczu, doskonale miejsce na kąpiel. Woda I klasy czystości, jak wszystkich jezior w okolicy, dookoła nie ma żadnych miejscowości ani pół uprawnych. Piaszczyste dno. Po drugiej stronie szosy Czaplinek – Stare Kaleńsko, znajduję się duże jezioro Kaleńskie, należące do ośrodka wypoczynkowego, które się składa ze starego pałacu oraz kilku domków, są to jedyne zabudowania tej miejscowości. W ośrodku gości witają kozy, kaczki i inne zwierzaki.
Jezioro Drawskie



Największe i najbardziej znane jezioro całego pojezierza. długość linii brzegowej 76 km, max. Głębokość ponad 79 metrów.

Czaplinek



Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Św. w Czaplinku, znajdujący się przy rynku. Znacznie ciekawszy jest Kościół parafialny pw. Św. Trójcy, w którym znajduje się unikalny barokowy ołtarz baldachimowy, którego podczas tej wizyty w Czaplinku nie odwiedziłem.



Współczesna rzeźba Pawła Wasznika, który wg. kroniki Długosza umożliwił w 1422 roku, odbicie zamku w Drahimiu z rąk krzyżackich przez mieszczan z Drawska Pomorskiego, zrzucając z zamku, w którym miał swoją komnatę rybacką sieć, za pomocą której wciągnął do zamku wielu rycerzy polskich.



Loecknitz

  • DST 67.41km
  • Czas 03:31
  • VAVG 19.17km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 czerwca 2011 | dodano: 25.06.2011

Silny wiatr, pogoda a zwłaszcza temperatura najgosza jaka może być, ani ciepło ani zimno. W krótkich spodenkach i koszulce za zimno, w długich za gorąco.



Ferdinandshof - przednia dętka - przebicie - automatyczne zaklejenie

  • DST 184.00km
  • Czas 09:25
  • VAVG 19.54km/h
  • VMAX 33.92km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2011 | dodano: 23.06.2011

Szczecin - Buk - Blankensee - Rothenklempenow - Friedeberk - Torgelow - Eggesin - Uckermuende - Meiersberg - Ferdinandshof - Aschersleben - Heinrichsruh - Torgelow - Friedeberg - Krugsdorf - Zerrenthin - Loecknitz - Blankensee - Buk - Szczecin

Silny wiatr, w ciągu dnia zmienny w pechowy sposób, że prawie cały czas jechało się pod wiatr, jedyny dłuższy odcinek, gdzie wiatr wiał idealnie w plecy to Loecknitz - Blankensee. To właśnie wiatr zwolnił moje tempo na tyle, że po minięciu Ferdinandshof nie jechałem dalej na wschód by objechać jeszcze lasy Brohmer Berge.

Dziś wiatr wkazywał, że lepiej będzie jechać na wschód i tak by się stało, gdyby nie brak zapasów na dzisiejszy dzień i zamknięte w Polsce sklepy.

Na trasie nie odkryłem jakiś wielkich zabytków, typowe niemieckie miasteczka, łaki, lasy, drogi rowerowe, przydrożne aleje.




Świt.



Wjazd do Uckermuende.



Uckermuende – port. Na pierwszym stateczku po lewej stronie miałem okazje zjeść Fischbroetchen. Takie bułki sprzedawano za komuny na ul Wyzwolenia w starej przyczepie po drugiej stronie Galaxy.



Wieża zamkowa w Uckermuende.



Chausseehaus (dawny punkt poboru opłat drogowych), te kilka cegieł na niemieckiej mapie są zaznaczone jako atrakcja turystyczna i miejsce warte zobaczenia. Miał ktoś poczucie humoru.




Droga rowerowa do Meiersbergu ( kierunek Ferdinandshof).



Blumenthal.



Ferdinandshof – typowe niemieckie miasteczko. Nic szczególnego.





Heinrichsruh – XVIII wieczny dworek.




Właściciel.



Torgelow.



Zerrenthin.



Miasto - nowa przednia dętka

Środa, 22 czerwca 2011 | dodano: 22.06.2011



Loecknitz

  • DST 66.17km
  • Czas 03:10
  • VAVG 20.90km/h
  • VMAX 36.06km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 czerwca 2011 | dodano: 21.06.2011



Neubrandenburg

  • DST 215.71km
  • Czas 10:25
  • VAVG 20.71km/h
  • VMAX 36.06km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 czerwca 2011 | dodano: 19.06.2011

Trasa: Szczecin – Buk – Rothenklempenow – Koblenz – Pasewalk- Stolzenburg – Blumenhagen – Wismar – Strasburg (Uckermark) – Woldegk – Neubrandenburg. – Woldegk – Strasburg - Pasewalk – Loecknitz – Lubieszyn – Szczecin.

Powrót do domu w przeciwieństwie do jazdy do Neubrandenburga odbył się w całości główną drogą.


Do samego końca nie wiedziałem tego dnia dokąd pojadę. Z domu wyjechałem o 5 rano, parę minut na dworze zajęło mi jeszcze założenie peleryny przeciwdeszczowej, bo akurat zaczęło padać, następnie wizyta w bankomacie. O godz. 5.20 byłem na Głębokim. O godzinie 5.30 zbierała się tam ekipa jadąca dookoła Zalewu Szczecińskiego. Ostatecznie wybrałem Neubrandenburg bo: 1. mnie tam nigdy nie było 2. był korzystniejszy wiatr zwłaszcza taki miał być po południu i tak było 3. koło trasy biegnie linia kolejowa, tak więc gdyby faktycznie nie dało się jechać, zawsze można było wsiąść i wrócić. Prognozy pogody były różne. 4. Gdybym miał jechać, wybrałbym i tak inny wariant dróg niż reszta grupy a ostatecznym celem byłaby wnętrze wyspy Uznam.


Do Pasewalku zdjęć nie robiłem, gdyż są to już tereny doskonałe znane. Ponadto po krótkiej przerwie znowu zaczęło padać i jeszcze przed granicą trzeba było założyć pelerynę. Jedyny postój był w Rothenklemenow, gdzie akurat przejeżdżał samochód z piekarni rozwożący pieczywo po wioskach, zakupiłem więc gorące bułeczki i ruszyłem dalej.


W Pasewalku, podstawowym obiektem do zobaczenia w czasie złej pogody, jest dworzec a konkretnie tamtejsza hermetycznie zamknięta poczekalnia z dużym grzejnikiem. Jest to doskonałe miejsce na wysuszenie przemoczonych rzeczy, ogrzanie się, zwłaszcza zimą.





Po wysuszeniu ruszyłem w kierunku Strasburga boczną droga przez Blumenhagen. W międzyczasie przestało padać, to co nie zdążyło podeschnąć w poczekalni wysuszyło się nie wiadomo kiedy na rowerze. Cały czas piękny asfalt, aleje drzew i zabytkowe kościoły w każdej wsi z pomnikami poległych ku czci żołnierzy w I wojnie światowej.


Pierwszą większą miejscowością był Strasburg. Najciekawszym zabytkiem jest nietypowa wieża wodna na dole przerobiona na restauracje.



Woldegk – miasto wiatraków (Windmuehlestadt).








Woldegk – Totengraben

Warta zobaczenia jest aleja poświęcona poległym ku czci w I wojnie światowej. Na jej początku jest pomnik ku czci poległych, za pomnikiem rozpoczyna się długa aleja dębowa. Obok każdego dębu jest kamienny pomnik z informacją o każdym poległym. Aleja biegnie wzdłuż murów miejskich.







Widok z alei na stare miasto:





Neubrandenburg – miasto czterech bram.

Główny punkt wycieczki, obejrzany bardzo pobieżnie, jest to miasto w którym warto spędzić co najmniej cały dzień. Osobnym punktem wartym wycieczki jest Tollensee nad którym leży to miasto. Tuż za Neubrandenburgiem zaczynają się „niemieckie mazury”, gdzie liczba jezior i szlaków rowerowych wydaje się nieskończona.

Najważniejszą chlubą miasta są bramy miejskie.

1. Friedenlaender Tor:





Prillwisse – Stein . Pomnik ku czci burmistrza Neubrandenburga „Henricus Prillwisse” poległego w wojnie z 1469 roku. W XIX wieku odrestaurowany.










2. Neues Tor




3. Stargarder Tor





4. Czwarta brama, nie znalazłem nazwy, musze poszukać:








Mury miejskie




Neubrandenburg – pozostałe zdjęcia:


Deptak na starym mieście:






Sposób na rozwiązanie problemu z parkowaniem, takie tablice są na głównych ulicach miasta:



Zdjęć można by wklejać dużo więcej: główny kościół, park, dworzec, nowe miasto, infrastruktura rowerowa, która jest wyjątkowo dobra w tym mieście.

Zwiedzanie zajęło mi jakieś 2 – 3 godziny, przy wyjeździe z miasta wstąpiłem na zakupy i akurat wtedy przyszło oberwanie chmury trwające jakieś 15 – 20 minut. Następnie wyszło słońce.





POWRÓT
Powrót główną drogą krajowa, ruch umiarkowany, jak widać na zdjęciu większość samochodów jedzie na autostradę.












Po przekroczeniu granicy ostatnia kilkuminutowa ulewa w Dołujach a następnie powrót przez miasto „ścieżkami rowerowymi” urywającymi się w powietrzu. Dobry temat do filmu „Dzień Świra” ( okolice cmentarza , Reala na Gumieńcach, kto jest ze Szczecina wie o co chodzi).

Ogólnie bardzo udana wycieczka, wiatr pomyślny pogoda w sumie także. Resztę przemyśleń, uwag zamieszczę później.



granica na torach koło Kołbaskowa, test drogi do Ladenthin i przejazdu do Pomellen

  • DST 93.67km
  • Czas 04:50
  • VAVG 19.38km/h
  • VMAX 36.72km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 czerwca 2011 | dodano: 16.06.2011

Dzisiaj wolne przedpołudnie. Pobudka o 4.00 rano i na rower. Powrót przed 11.00.

Trasa: Szczecin - Stobno – Bobolin – Warnik – Kołbaskowo – Rosówko – powrót Warnin – Ladenthin – Schwennenz – Grambow – Rammin – Loecknitz – Blankensee – Buk – Szczecin

Cele wycieczki:

1. Dotrzeć do zielonej granicy przy linii kolejowej do Tantow i dalej do Berlina.
2. Sprawdzić nową drogę do Ladenthin a zwłaszcza możliwość przejazdu do Pomellen oraz Nadrensee.
3. Małe zakupy w Loecknitz w tym jedna paczka cukru :)


Punkt pierwszy to kontynuacja wycieczki do granicy kolejowej w Grambow.
Niestety bardzo efektownej wieży obserwacyjnej już nie ma. Pomimo to warto znać te miejsce, gdyż tędy wiedzie najkrótsza droga do Neurosow koło którego jest jezioro graniczne Rosower See.
Drogami publicznymi do Neurosow trzeba jechać jeszcze kilka km do granicy, po minięciu granicy skręcić do Rossow, tam skręcić w liczącą 6 km drogę ze starego bruku. Alternatywą jest przejście przez łąkę, koło toru crossowego w Rosówku na wysokości stacji benzynowej. Do charakterystycznego wzgórza granicznego jest około 200 metrów, tam możemy przebić się przez wzgórze na stronę niemiecką lub skręcić w prawo (na północ) , po jakiś 100 metrach jesteśmy przy torach, stamtąd widać już wioskę.





16 czerwiec 2011. Obiekt widoczny na pierwszym zdjęciu został rozebrany przy wymianie torów na trasie granica państwa – Szczecin Gumieńce. W przeciwieństwie więc do linii do Grambow, nie ma tu widocznej różnicy pomiędzy polskimi a niemieckimi torami. Pociąg nie zwalnia na tej linii po minięciu granicy, zwalnia natomiast na niemieckim odcinku, gdzie przez pewnien czas pociągi jadą, o ile pamiętam z prędkością 30 km na godzinę.




Tyle zostało z granicznej budowli.



Jedno z kilku wzgórz granicznych, ciekawe czy naturalne, czy sztucznie usypane?




Nowo budowana droga z Warnik – Ladenthin. Jak zauważył „Misiacz”, po polskiej stronie wycięto drzewa. Teoretycznie na polskim odcinku poszerzono drogę, przynajmniej tak to narazie wygląda. Jeżeli tak nasuwa się pytania, po co? TIRY tędy nie będą raczej jeździć.




Droga do z Ladenthin do Pomellen. Wg. znaków jest to droga donikąd.
Do samego Pomellen nie dojeżdżałem ale pytałem się dwóch kierowców, potwierdzili, że tą drogą właśnie tam dojedziemy. Jadąc od strony Warnika należy będąc już po stronie niemieckiej po prostu skręcić w lewo w pierwszą drogę asfaltową na wysokości Ladenthin. Najprawdopodobniej jest to droga na której byłem w zeszłym tygodniu tyle, że z drugiej strony koło Pomellen. Jeżeli tak, 2 km od Pomellen jest krzyżówka, jadąc prosto wjedziemy do Pomellen – przedtem jadąc kilkaset metrów po zniszczonym bruku. Jadąc w prawo dojedziemy do Nadersee, skąd piękną asfaltówką możemy dojechać m.in. do Tantow. Jest to więc doskonała alternatywa dla jadącym w tamtym kierunku, jadąc przez Gumieńce – ul. Okulickiego, ominąć można chyba najbardziej znienawidzoną przeze mnie ścieżkę rowerową do Przecławia oraz zatłoczoną drogę idącą do Rosówka i dalej do Schwedt. Jeżeli jedzie się do Tantow i dalej na wschód, droga być może jest nawet krótsza, jeżeli jedzie do Gryfina, nadłoży się drogi za to jechać się będzie na pewno przyjemniej. Zdjęcie zrobione od strony wsi: w lewo idzie nowo zbudowana droga do Warnika, prosto do Pomellen.



Nowa droga rowerowa - granica w Dobieszczynie

  • DST 58.51km
  • Czas 02:55
  • VAVG 20.06km/h
  • VMAX 28.01km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 czerwca 2011 | dodano: 15.06.2011



Wjazd na ścieżkę rowerową od ul. Dąbskiej w Pilchowie, jak jechałem w pierwszą stronę pasy były dopiero malowane, dwie godziny później były już gotowe.



Przejazd rowerowy przez ulice w kierunku Bartoszowa. Na uwagę zasługuje oznakowanie, niby rzecz normalna, ale nie u nas.



Przejazd rowerowy dla jadących do Tanowa i dalej w kierunku Dobieszczyna.


Informacja dla Prezesa, Niemcy znowu atakują.



Już kilka lat temu, gdy droga ta była zagrodzona przez zasieki i płoty, wkroczyli na naszą drogę graniczną Niemcy i zrobili nam kilkadziesiąt metrów darmowej drogi. Pisał o tym nawet „Kurier Szczeciński”, swoją drogą dziwne, że niezareagowała na to straż graniczna, jak koparki wjechały do Polski. Dodatkowo, ponieważ w tym miejscu granica idzie w kierunku północno – zachodnim, źle oznakowano drogę, widoczny po lewej stronie niemiecki słupek, to jeszcze teren Polski.



Granica niemiecka na torach kolejowych, dęby w Kościnie

  • DST 46.15km
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 czerwca 2011 | dodano: 13.06.2011

Trasa: Szczecin – Stobno – Dołuje – Kościno – Grambow – Linken – Lubieszyn – Dobra – Szczecin

W tym około 2 km na piechotę. Pozostaje pytanie czy tak przebyte kilometry umieszczać na bikestats? Odpowiedziałem sobie tak gdyż: rower był w ruchu, był napędzany siłą mięśni i to głównie nóg, spacer z rowerem nie był pójściem na łatwiznę lecz koniecznością, a przebycie na piechotę takiego samego odcinka wymaga kilka razy więcej energii w stosunku do jazdy rowerem.




Granica polsko – niemiecka na trasie kolejowej Szczecin – Grambow. ( kierunki jazdy m.in Stralsund, Lubeka i Hamburg). Tym którzy chcieli by tam dojść, najprostsza droga to: pójść wzdłuż torów od przejścia kolejowego w Grambow 1,4 km. Od strony polskiej w Kościnie jechać szlakiem rowerowym o kolorze niebieskim, na drzewie znalazłem tylko jeden tak znak, był on przy głównej drodze na wysokości kaplicy. Drogą polną dojeżdza się do wiaduktu kolejowego, za wiaduktem kolejowym skręcamy w prawo i idziemy na wyczucie wzdłuż torów.




Dawny punkt służący do obserwacji z góry wjeżdżających bądź wyjeżdżających pociągów.



Uwaga na resztki dywanu z kolców na granicy przy torach. Prawdopodobnie dawna zapora by nie przecisnął się tędy jakiś mniejszy pojazd np. motor.




Widok w kierunku Niemiec. Rzuca się w oczy różnica w utrzymaniu torów po obu linii granicznej. Betonowe słupy, to pozostałości po polskich umocnieniach granicznych, tabliczka wyznaczająca odległość w kierunku Szczecina jest już w Niemczech.



Nasi tu byli.



Dęby w Kościnie.





Jadąc na trasie Dołuje – Kościno natrafiłem na wspaniałe gigantyczne dęby, rosnące przy samej drodze ale przede wszystkim w ogromnym ogrodzonym parku. Jak wyczytałem park ten został założony w XVII (!) wieku. W samym Kościnie zagadałem miejscowego mężczyznę by dowiedzieć się, czy w tym parku jest jakiś pałac, czy jest jakaś inna alternatywna droga by tam dotrzeć? Oto czego się dowiedziałem: pałac po wojnie zachował się wraz z różnymi przypałacowymi budynkami związanych z gospodarką folwarczną. Po wojnie wszystko rozkradziono i zniszczono. Obecnie park jest własnością prywatną, mówiąc mi o sprzedaży spotkana osoba użyła wiele razy słów nie nadających się do cytowania, co jest całkiem zrozumiałe. Podobno w samym parku sporo drzew (buków) zostało przerobione na deski. Nasuwają się pytania: jak można było w ręce prywatne oddać park z takimi okazami przyrodniczymi, dlaczego rosnące drzewa chociażby jak te na zdjęciu nie zostały jeszcze uznane za pomniki przyrody?



Zdjęcie 1.



Zdjęcie 2. Dla porównania rower przy drzewie.



Za płotem własność prywatna.



Drzewa i samochód dla porównania.



Wspaniałe drzewa są też kawałek dalej, po drugiej stronie drogi na ogólnodostępnym terenie. Jak żywo przypominają najsłynniejsze chyba w Polsce dęby w Rogalinie koło Poznania.

Część debów powoli dożywa swych dni, część jest już uschnięta, po niektórych zostały tylko wysokie pnie, gdyż zostały powalone przez burze lub wichury.

W internecie znalazłem taki opis tamtejszych dębów:

"Majestatycznie stoją tam od wieków, wiele widziały ale nie mówią.
Przemijanie dosięga wszystkiego co żyje. One pięknie umierają, stojąc".(http://www.mmszczecin.pl/blog/entry/222829/Dęby+z+Kościna..html) Nic dodać nic ująć.







Kościno. W dostępnych mi materiałach, ten obiekt opisywany jest jako „ ruina kaplicy cmentarnej z końca XIX wieku”, jak widać niedawno musiała zostać odrestaurowana.



Jedyna pozostałość po cmentarzu, fragment nagrobka , skojącego „do góry nogami” z 1889 roku.



o świcie wycieczka w okolice Tantow, Pomellen, powrót w południe Wielki Przejazd Rowerowy

  • DST 99.01km
  • Czas 05:38
  • VAVG 17.58km/h
  • VMAX 35.11km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 czerwca 2011 | dodano: 12.06.2011

Dziś o 12.00 odbyła się główna część Wielkiego Przejazdu Rowerowego, z jednej strony chciałem być na tej imprezie, z drugiej strony nie da się tam przejechać zbyt wielu kilometrów. Postanowiłem połączyć jedno z drugim, wyjechałem o 5 rano i zrobiłem następującą trasę:

Szczecin – Kołbaskowo – Rosówek – Rosow – Radekow – Tantow – Storkow – Bockwuendmuehle( wiatrak Koźlak)– Nadrensee – Pomellen – Nadrensee ( pętla) – Rosow (droga rowerowa) – Neurochtlitz – Rosówek – Szczecin dom.

Powrót o 10.30., wypakowanie niepotrzebnych rzeczy, uzupełnienie zapasów wody i znowu w drodze na pl. Grunwaldzki, tam „wielki przejazd rowerowy” przez miasto na Wały Chrobrego, koniec imprezy o godz. 16.00

W Niemczech nie nastawiałem się na zwiedzanie, lecz czerpanie radości z jazdy po takich drogach publicznych:





.. i drogach rowerowych jak ta przy autostradzie Szczecin – Berlin. Innych nie było.



Krajobraz bezleśny, łaki, łąki i jeszcze raz łąki z dużą ilością elektrowni wiatrowych.




Był też jeden stary wiatrak tzw. „wiatrak koźlak” koło Storkow. Tak wygląda on z tyłu, z przodu nie zrobiłem zdjęcia gdyż słońce waliło prosto w obiektyw, zdjęcie zrobię przy kolejnej okazji.




Wielki Przejazd Rowerowy:



Zbiórka na placu Lotników.



Finał imprezy na Wałach Chrobrego. Więcej zdjęć nie robiłem, podejrzewam, że wkrótce będzie ich wysyp na stronie Rowerowego Szczecina.