Listopad, 2018
Dystans całkowity: | 474.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 52.68 km |
Więcej statystyk |
Miasto
-
DST
11.00km
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Puszcza Goleniowska
-
DST
109.10km
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
W kilkanaście minut 10 ostatnich, grubych, zdrowych i twardych podgrzybków. Ostatnie, bo trwa wyrąb mojej najładniejszej świerkowej miejscówki w Puszczy Goleniowskiej, zostały ostatnie pojedyncze drzewa, a rosły tam same czarne łepki na grubych nogach na równym pięknym mchu. Miejscówka sosnowa - podgrzybki, miękkie, raczej nie nadające się do zbioru. To była jazda "sportowa", także po lesie chodziłem tylko chwilę w tych dwóch miejscach. Po drodze 7 starych maślaków, masa lisówki pomarańczowej.
14 kosz grzybów i podsumowanie jesiennego sezonu
-
DST
50.00km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
160 grzybów w 2 godziny 45 minut. Podgrzybki i 4 rydze. Najwięcej na miejscu z poprzedniego grzybobrania, w trakcie którego niepotrzebnie zboczyłem, gdyby nie to średnia byłaby większa. W sumie są miejsca, gdzie jest pełno grzybów, są też gdzie nie ma śladu po żadnych grzybach, nawet trujących, są miejsca gdzie są same kapcie i były takie choć nieliczne, gdzie, rosły młode zdrowe octowe podgrzybki. Aparat jeszcze nie kupiony więc wklejam tylko takie marne zdjęcie grzybów po przebraniu, na lewo suszenie i smażenie, na prawo ocet :)
Czas na wstępne podsumowanie. Sezon na podgrzybki rozpoczął się 19 października w Puszczy Goleniowskiej i do 15 listopada zebrałem 10 razy pod rząd, pełny kosz grzybów. Dzięki znalezieniu podmokłych miejscówek na opieńki, przedtem udało się zebrać 4 kosze opieniek. Jest to ewenement by zacząć sezon od opieniek. Do tego czasu przez kilka wcześniejszych miesięcy udało się trafić 1 raz miejscówkę na borowiki i ze dwa, trzy razy maślaki na sos ze śmietaną. Sukcesem jest też ususzenie pewnej ilości borowików oraz 3 słoiki marynowanych maślaków. Marynowanych słoików podgrzybków i opieniek nawet nie policzyłem, ale ich nigdy nie jest za dużo.
Cały sezon został ustawiony przez największą od kilkudziesięciu lat susze, gdzie przez pół roku nic nie padało, właściwie od kwietnia do dziś nie było żadnych wielkich opadów, a wilgoć w lasach to efekt niższych temperatur oraz mgieł, a nie wielkich deszczy. Sprawdziła się po raz kolejny zasada, że dopóki nie ma mrozu wszystko jest możliwe i biorąc pod uwagę obecny klimat cały czas tak uważam, nie zdziwi mnie jeżeli wcześniej, czy później będzie się zbierać świeże grzyby na wigilię.
Wracając do sezonu, ilościowo na sezon nie można narzekać, ale jakościowo już tak.
Susza spowodowała, że nie było choć 1 kurki, a w zeszłym roku było ich tysiące, zebrałem zaledwie kilka kań, a rok temu o tej porze zamrażarka była nimi wypchana. Nie spotkałem ani jednej pieczarki, purchawki, kilka kozaków w sezonie letnim były wysuszone i robaczywe. Rydze w normie, jak na ten rejon, kilka zjedzonych egzemplarzy jest już sukcesem, choć marzy mi się zrobienie tych grzybów w marynacie.
Podczas najbliżej jazdy spróbuję się za nimi rozglądać.
Przydało by się w końcu zebrać występującego w lasach liściastych lejkowca, a tych nie spotykam , z racji innych grzybów ,ważniejszych kulinarnie, w lasach iglastych, które też są łatwiej dostępne, niż np. Puszcza Bukowa. Podobno są pyszne w pierogach. Spotykałem też kilka czernidlaków kołpakowych, ale w stanie rozkładu. Sporadyczne występowały gołąbki. Z muchomorów były tylko czerwone, chyba nie widziałem żadnego śmiertelnie trującego sromotnika. Nie wszystkie wymienione grzyby jadalne, a tym bardziej trujące :) są
w obrębie mojego zainteresowania, tym niemniej np. dla fotografów grzybów był to rok ubogi.
Sezon opierał się na podgrzybkach i opieńkach, nie to, żebym narzekał, po prostu tak było, bo wystarczyły by przedwczesne przymrozki by nic nie było w tym roku.
Oczywiście dla amatorów sezon się nie kończy, bo zostaje cała gama grzybów zimowych, płomiiennica, wodnicha, wciąż jest czas na gąskę zielonkę, wokół których pojawiło się wątpliwości w związku z zatruciami na terenach skażonych np. we Francji itd. itd.
Sezon na grzyby wciąż trwa
-
DST
49.00km
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najszybszy, najbardziej prosty i równomierny zbiór w tym roku, w całkowicie nowym fragmencie lasu. Około 200 podgrzybków w dwie i pół godziny, od 10:30. Sytuacja jak co roku o tej porze, albo się trzyma głównych dróg leśnych, by trafić z powrotem na parking i wówczas nie ma się prawie nic, albo się idzie ( lub jedzie ) na nieschodzone miejsca i wówczas zbiera się w ciszy i spokoju dodatkowo bardzo szybko ze względu na rozmiar grzybów. Wiem jak to zabrzmi, ale najwięcej grzybów jest przy drogach leśnych, leżących z daleka od głównych dróg leśnych, które prowadzą do głównych dróg .
Zdecydowana większość osób, porusza się bardzo schematycznie, albo idzie główną drogą jak najdalej w głąb lasu, albo wzdłuż szosy. Ale jak się spojrzy na mapę to widać, gdzie przy takim układzie są potencjalne nieschodzone miejscówki. Tajemnica dzisiejszego sukcesu nie tkwi w żadnych umiejętnościach czy wiedzy o grzybach, tylko w środku transportu, który pozwala bez obaw iść na ślepo i wyjechać w dowolnym punkcie lasu, bez konieczności powrotu do samochodu. A jakby się ktoś dziwił dlaczego nie ma daty na zdjęciu, to informuję, że mój aparat się zepsuł więc zrobiłem zdjęcie starym, pożyczonym aparatem.
I jeszcze jedno grzybobranie plus miasto
-
DST
68.94km
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Około 270 grzybów, w tym 7 rydzy i 2 maślaki w przeciągu 5 godzin. Tyle znalazło się w koszu. Na miejscówce, pod świerkami, ponowny raz punktowy wysyp maluchów, gdzie wielokrotnie więcej trzeba było wyrzucić na miejscu. Poza tym m.in w borówkach oraz mchach pod sosnami już znacznie słabiej, pojedyncze sztuki. Dopóki nie ma przymrozków wszystko jest możliwe. Być może to końcówka, a być może to miejsce pod świerkami jest jeszcze zapowiedzią wysypu, tak jak było w podczas suchego roku w 2015 r. gdzie w połowie listopada rozpoczął się wsyp zakończony przymrozkiem kilka dni później?
Mleczaj rydz.
Loecknitz
-
DST
64.85km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót przez Kościono i CC.
Wysyp borowikowatych pod świerkową miejscówką.
-
DST
49.80km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miejscowy wysyp w borowikowatych, pod świerkami. Zebranych 360 sztuk, w cztery i pół godziny, przy czym, na miejscówkę trafiłem dopiero po dwóch, trzech godzinach, więc średnia nic nie mówi. Nie mówi, tym bardziej, że te najładniejsze, octowe, "czarne łepki", były najbardziej robaczywe, odrzuciłem na miejscu ze 4 razy tyle.
Tyle odrzucałem w jednym miejscu, w sumie wyszedł kopiasty kosz, po zrobieniu zdjęcia jeszcze dozbierałem.
Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych
-
DST
25.00km
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
2 kursy na cmentarz, 1 listopada późnym wieczorem oraz 2 w ramach Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych
Grzybobranie
-
DST
46.41km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zarówno w kościele jak cmentarzu byłem wczoraj, więc dziś z czystym sumieniem mogłem się ponownie wybrać do lasu. Wynik
220 , średnich i dużych podgrzybków w nieco ponad 2 godziny. Mnóstwo samochodów. Wobec wyzbierania grzybów w bardziej dostępnych rejonach, późnej pory i tym samym ograniczonego czasu, trzeba było zmienić taktykę zbierania. Tylko pierwsza część zbioru to kontrolne szybkie przejście tegoroczną miejscówką, gdzie było mnóstwo grzybiarzy. Tam pomimo pory ( zbiór od godziny 12:00 ), udało się osiągnąć tempo 40 - 50 małych grzybów na godzinę, duże nie mają szansę tam wyrosnąć. Druga część to udanie się przed siebie w odludne tereny w jagodziny i paprocie i natrafianie miejsc, gdzie nikt lub prawie nikt przede mną nie był. Podejrzewam, że gdybym udał się w jeszcze bardziej odludne tereny, wynik mógłby być jeszcze lepszy. Podsumowując pełno grzybów, ale w nieuczęszczanych rejonach.
Wieczorem, po zmroku zostaje jeszcze kurs na cmentarz.