Październik, 2016
Dystans całkowity: | 704.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 50.32 km |
Więcej statystyk |
cm
-
DST
14.75km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wysyp. borowiki, podgrzybki, maślaki, opieńki ciemne , opieńki miodowe, kania ...
-
DST
56.00km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
180 grzybów, w tym podgrzybki, ciemne borowiki, 25 dużych maślaków jedna kania. Myślałem, że będę zbierał niedobitki w trawach, tymczasem wyrosły nowe grzyby na mchach między trawami. Być może w trawach rosną nowe sztuki, tylko na razie są niewidoczne. Oprócz tego garść ciemnych opieniek oraz możliwość zebrania ogromnej ilości opieńki miodowej na kilku drzewach, niemal w samym centrum Szczecina, na Jasnych Błoniach. Tych ostatnich nie liczę, oczywiście ich nie zbierałem, za dużo tam chodzi psów i zanieczyszczeń zarówno w glebie i powietrzu. Całość w nieco ponad 2 godziny. Zdecydowanie najbardziej wartościowy zbiór, jeżeli chodzi o jakość grzybów i najbardziej różnorodny w tym sezonie. Godne to jest tym bardziej uwagi, że wyjazd się opóźnił, bo w drodze okazało się, że opona jest uszkodzona i musiałem wrócić 7 km i zrobić wymianę. Było też dziś najwięcej ludzi, biorąc pod uwagę całą tegoroczną jesień. Uwaga, na wieloletniej miejscówce, grzybów jak nie było tak nie ma. . Nie będę tym razem spekulował co będzie dalej z grzybami, bo ciągle jestem zaskakiwany w tym roku i moje prognozy się nie sprawdzają, jak sądzę, że będzie lepiej, ilość grzybów spada, a jak uważam, że to już koniec, rosną nowe w jeszcze większej ilości.
Opieńka ciemna.
Miejscówka.
Pomysł na rozsiewanie grzybów.
Borowiki ciemnobrązowe.
Maślaki.
m x 2
-
DST
23.19km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzybobranie. Znowu pełny kosz - czy ostatni w tym roku?
-
DST
46.83km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
160 podgrzybków. Niestety wbrew przewidywaniom, na obecną chwilę ten ograniczony wysyp wydaje chylić się ku końcowi. Na tych samych miejscach było bardzo mało grzybów, trzeba było znaleźć nowe miejsca, choć cały czas w ramach tego samego obszaru kilku sąsiadujących ze sobą pól. Wydaje mi się, że już w miarę dobrze przeszukałem ten obszar i o następny dobry zbiór może być już trudno, zwłaszcza, że zdecydowanie mniej było grzybów małych. Czy dobry zbiór jest jeszcze możliwy ? Obstawiam, że tak, tylko trzeba natrafić na grzybne miejsca, w których jeszcze nikt nie był. Biorąc pod uwagę, minimalną liczbę grzybiarzy, z których większość szybko się zniechęca, takich miejsc w skali całej Puszczy jest zapewne bardzo dużo. Dziś przez prawie 4 godziny nie spotkałem ani jednego człowieka, nawet takiego, który przeszedł by gdzieś daleko na horyzoncie. Ponadto jest jeszcze możliwość listopadowego wysypu, jak w zeszłym roku, gdy w połowie listopada można było wynieść pełny kosz grzybów, a ostatnie podgrzybki zebrałem w grudniu.
Kask służy nie tylko do jeżdżenia, pozwala z dala od roweru zbierać grzyby.
Po powrocie czyści się grzyby i zostawia mylne tropy dla innych grzybiarzy, grzyby rosną, bowiem gdzie indziej :) Z kolei ja, następnym razem wiem, że już tu byłem. Trzeba tylko pamiętać o włączonych światłach, by trafić do celu.
W razie czego jest jeszcze szansa na późnojesienne grzyby.
Grzybobranie, zabrakło miejsca w koszu
-
DST
45.95km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po raz pierwszy w tym sezonie, zabrakło
miejsca w koszu, pomimo ostrej selekcji, do kosza wkładałem tylko
zdrowe, twarde kapelusze. Ponadto zostawiłem całą masę grzybów,
w tym dopiero co wystające z mchu główki. Cały zbiór na dwóch
polach, w stałym od wielu lat miejscu pojawiły się młodziutkie
podgrzybki, ale wciąż w ograniczonej ilości. Dopiero po jej opuszczeniu i przeniesieniu się na
miejscówki tegoroczne rozpoczął się szybki zbiór. Był to w tym
roku zbiór najbardziej równy, nie było jakiś konkretnych mega
zasobnych w grzyby miejscówek, zresztą do najbardziej sprawdzonej w
tym roku nie zdążyłem dotrzeć, ale nie było też przerw w
zbieraniu. . Malutkie idą do octu, duże tym razem w całości idą na prezent, mam za to obiecaną dostawę pierogów z grzybami domowej roboty na wigilie.
Trojaczki
Po segregacji, na lewo na prezent, na prawo do octu. Łącznie 190 podgrzybków, plus te które zostały w lesie.
Z niedzieli ... kanie, opieńki, kozak i piękny borowik, który poszedł na wczorajszą kolację z serem camembert.
Grzybobranie plus miasto
-
DST
72.54km
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niektórzy twierdzą, że nie ma grzybów, więc na wszelki wypadek wziąłem ze sobą stronę tytułową piątkowego Kuriera Szczecińskiego, by pokazać, że obecnie wciąż jest ich całkiem sporo. :) Łącznie około 150 ładnych grzybów. Wczoraj nie skasowałem licznika, więc w dystansie jest ujęty wczorajszy kurs na cmentarz. Po południu, po grzybkach jeszcze jeden kurs po mieście.
Grzybobranie
-
DST
51.21km
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Łącznie, 130 podgrzybki, same twarde
sztuki, zero kapci. Na stałych miejscówkach cały czas pusto.
Pewną nadzieję daje fakt, że tym razem pojawiały się grupami
młode podgrzybki, także poza wysokimi trawami i paprociami, ale
tych miejsc jest ciągle bardzo, ale to bardzo mało. Już poza
grzybobraniem podczas jazdy drogą leśną natknąłem się na 5
kozaków i 1 duży, zdrowy maślak. Połowa zbioru została zebrana w kilkanaście minut na jednym miejscu, gdzie na mchu wyrastały dopiero ledwo widoczne podgrzybki, łącznie kilkadziesiąt sztuk. Czy to jest koniec grzybów, czy dopiero początek ( pojawienie się ich nowych miejscach, deszcz i ocieplenie daje pewną nadzieje)? Oto jest pytanie !
Kolejny kosz grzybów
-
DST
46.92km
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
130 zdrowych, twardych podgrzybków w dwie i pól godziny. Dwie rzeczy pomagają mi w kolejnym dobrym, jak na ten rok, zbiorze: rower, który pozwala szybko znaleźć się bardzo głęboko w lesie i wiara, że grzyby są, bo bez tego ani rusz. Grzybów nie ma przy drogach, na pierwszy rzut oka wydaję się, że nic nie rośnie. Trzeba więc iść w ciemno, w ostępy leśne, wierząc, że w końcu się coś znajdzie, nie ma żadnych reguł, za każdym razem grzyby są w innych miejscach, jak się już na coś natknie to jest grzybowe eldorado, trwające kilka minut i znowu długo, długo nic.
Wydaje mi się, że największe prawdopodobieństwo jest w terenie dobrze chronionym od wiatru, czyli od zimna, ale i od utraty wilgoci, są to: wysepki mchu wśród gęstych traw i paproci, lasy biegnące za gęstymi młodnikami, miejsca pod skupiskiem młodych świerków w lesie sosnowym. Nawet tam jednak przeważnie nic nie ma, wyjątkiem są tylko małe punkty, na które po prostu trzeba natrafić. Jak ktoś chce, wyjść z samochodu przy drodze , od razu szukać przy parkingu grzybów, by w ciągu kilku minut przekonać się czy coś rośnie, to szkoda benzyny, najprawdopodobniej nic nie znajdzie. Przynajmniej na razie, zrobiło się trochę cieplej, w niedzielę popadało, wiatr osłabł, wszystko może się zdarzyć, zarówno w następnych dniach, ale także w listopadzie.
Po lewej na ocet, po prawej na pozostałe cele.
Trochę zebrało się już octowych słoików, ale jest jeszcze dużo słoików do zapełnienia.
Niedzielne śniadanko, grzyby w serze pleśniowym, mój autorski przepis.
Grzybobranie
-
DST
50.27km
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tego się obawiałem, relatywnie udany przedwczorajszy zbiór, był chyba już wysypem, a nie zapowiedzią wysypu. Na wyzbieranych miejscach nic nowego nie wyrosło, miejscówki sprawdzone od lat również puste. Pozostało mozolne szukanie w miejscach nieznanych, czego efektem jest niecałe 120 podgrzybków w ciągu prawie 6 godzin ! Przyszłość pokaże, czy było to ostatnie grzybobranie na lewobrzeżu Odry, czy jeszcze się coś pokaże? Mimo, wszystko jak na panujące warunki ( wszyscy inni grzybiarze z zachodniopomorskiego na "serwisie grzybowym" relacjonują, że nic nie znaleźli) zbiór należy uznać za udany. Większość chyba już straciła nadzieje, pomimo weekendu w lesie nie ma prawie grzybiarzy.
Temp. minimalna o świcie: 5,1 stopnia, max. 10,7.
Nareszcie pełen kosz grzybów
-
DST
46.10km
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
130 podgrzybków, w 2 godziny, ale
uwaga, miałem "więcej szczęścia niż rozumu" i należy
przyjąć, że grzybów generalnie nie ma. Grzyby zebrałem na moim
polu, ale w wąskim pasie i zaczęły się dokładnie tam, gdzie
zazwyczaj się kończą i dokąd nie dotarłem dwa dni temu.
Miejsca te, dosyć charakterystyczne, nieraz odwiedzałem podczas
wielu wysypów i nigdy tam nic nie znalazłem. Poza tym nie ma nic,
nawet grzybów trujących. Ciekawy jestem czy ktoś jeszcze dziś
trafił takie miejsce, bo wszyscy napotkani grzybiarze - łącznie
trzy ekipy mieli puste kosze. Po zebraniu kosza poszedłem sprawdzić
moje stałe drugie miejsce i nie było żadnych śladów po grzybach.
Nie zdziwię się, jeżeli następnym razem wyjdę z pustym koszem,
nie będzie jednak zaskoczeniem jeżeli za kilka dni będzie bardziej
masowy wysyp. W każdym razie moim zdaniem, nie ma do tego żadnych
przeciwwskazań. Jest mokro, a temperatury najwyższe w kraju, skoro
gdzie indziej wyrosły grzyby m.in na południu Polski, dlaczego mają nie wyrosnąć u nas?
Pierwsza blacha octowa, druga się jeszcze zobaczy.
Czernidłaki kołpakowate, znalezione wczoraj przez jotwiego. Kilka obok było zebranych. Mimo wszystko zostawiłem, jest to miejsce, gdzie przez całą wiosne i lato odbywają się regularne libacje alkoholowe, więc nie jest to chyba dobre miejsce na zbieranie grzybów?
Wikipedia:
Występuje na wszystkich kontynentach poza Afryką i Antarktydą[6]. W Polsce jest grzybem bardzo pospolitym[7].
Występuje dość często w bliskim sąsiedztwie człowieka, w przydomowych ogródkach, trawnikach osiedlowych, nad brzegami rzek, na śmietniskach i innych siedliskach ruderalnych, a także na łąkach, pastwiskach i w lasach. Owocniki wytwarza od kwietnia do listopada[4].
Dobry grzyb jadalny, ale jadalne są tylko zupełnie młode, zamknięte, w całości białe okazy. Starsze owocniki ciemno zabarwione, rozpływają się i nie nadają się do spożycia[5]. Rozkład komórek grzyba w trakcie dojrzewania (autoliza) trwa zaledwie kilka godzin. Z tego też powodu dla celów spożywczych mogą być zbierane tylko bardzo młode kapelusze, bez śladów czernienia. Nadaje się do zup i ciemnych sosów. Ma subtelny smak i delikatny miąższ. Aby zachować ten jego oryginalny smak, nie należy dodawać czosnku, ani innych mocnych przypraw. Bardzo smaczną przystawkę stanowią jego kapelusze zanurzone w cieście piwnym i przysmażane na tłuszczu[8].
W niektórych atlasach grzybów podawano dawniej, że grzyb ten jest trujący w połączeniu z alkoholem. Badania naukowe wykazały jednak, że czernidłak kołpakowaty nie zawiera związków chemicznych, które mogłyby być trujące w połączeniu z alkoholem[7], zawiera jednak substancje blokujące metabolizm alkoholu etylowego, co w połączeniu ze spożyciem owego alkoholu może skutkować długim, nawet trzydniowym, zatruciem (tzw. kacem)[8].