Grzybobranie - wysyp VI
-
DST
42.00km
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny popołudniowy wypad. Ostatnie grzybobranie starczyło na trzy dni, wczoraj była przerwa dla żołądka, więc dziś wypadł kolejny wypad do lasu. Udałem się na tą samą miejscówkę co poprzednio, tam w ciągu czterech godzin zebrałem kosz. Na zakończenie zajrzałem na sąsiednie pole, gdzie miałem wiele udanych grzybobrań, choć w tym roku miejsce to zawodziło. W ciągu jednej minuty naliczyłem około 30 sztuk i nie była to miejscówka, chodziłem przez około 20 – 30 minut i wszędzie była tak samo, full grzybów, nie wiem jakim sposobem uchowały się przez weekend. W ciągu pięciu minut dozbierałem grzybów ile się dało, jak na zdjęciu, a potem chodziłem i podziwiałem ile grzybów mogłem zbierać. Grzyby więc faktycznie zostały odnalezione, tyle, że nie zebrane z braku miejsca. Gdybym pojechał jutro rano miałbym zapewniony błyskawicznie kosz i to nie jeden. Niestety jest to niemożliwe, najpierw trzeba zużyć zebrany zbiór: grzyby w occie są jeszcze z zeszłego roku, podobnie jak suszone, których zużywa się u mnie w małych ilościach, głównie do bigosu. Zamrażarka jest także pełna. To były dobre wiadomości. Zła jest taka, że nie ma w ogóle młodych owocników, tak więc faktycznie jak się ma szczęście można zebrać kosmiczne ilości grzybów, ale z każdym dniem będzie coraz gorzej. W miejscach wyzbieranych liczba grzybów bardzo szybko może być bliska zeru, a grzyby niezebrane zaczną gnić i zamienią się w kapcie, już teraz takich nie brakowało. Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja się jeszcze zmieni, dziś było około 3 stopni w nocy, ale od jutra znowu ma być ciepło. Trochę także popadało. Mam więc nadzieję, że to jeszcze nie koniec.
komentarze