Przerwana wycieczka
-
DST
42.78km
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Założyłem sobie min. 150, niestety za Rurzycą trzasła mi dętka. Już po założeniu nowej okazało się, że przyczyną jest opona. W zasadzie mogłem wezwać na pomoc samochód z zapasem, wychodzę jednak założenia, że jak sytuacja nie jest krytyczna trzeba sobie radzić samemu, poza tym staram się trzymać jak najdalej od samochodów. Zrobiłem więc sobie 12 km spacer i też było fajnie. Te 12 km wpisuje do dystansu, gdyż a) rower faktycznie przemieścił się w przestrzeni b) siłą napędową były wyłącznie moje mięśnie. Z Klinisk jechałem pociągiem, w zwykłą niedzielę pewnie ruszył bym skrótem wzdłuż torów do Załomia na autobus (jednak warto znać różne skróty), albo czekał na pociąg z Kamienia Pom. w którym nigdy nie ma ekstremalnego tłoku. Na szczęście jak przypuszczałem studenci dziś nie dopisali, pewno mają wolne, a jeżeli nie, to mało kto jechał na dwa dni do innego miasta. Mimo to pusto nie było, wolnych miejsc siedzących nie widziałem.
Dzisiejsza sytuacja daje odpowiedź dlaczego zimą wybieram tamte okolice? Zimą, zwłaszcza podczas mrozu jakaś większa awaria może być sporym problemem, na tej trasie jest pełno miejsc gdzie można się ewakuować do domu, pełno jest też miejsc, gdzie można się zatrzymać i w cieple posiedzieć. W takim pozornie bliskim Dobieszczynie, gdzie nawet komórki nie mają zasięgu nie byłoby już tak fajnie. Pomijam, a właściwie nie pomijam, skoro to piszę, że jazda na zachód od Szczecina zwyczajnie mi się znudziła.
Inna ciekawostka, jak jechałem rano przez Załom, zamknęły się szlabany. Niby nic ciekawego, tylko, że nie jechał żaden pociąg, przez 15 minut i nie było żadnego widać na horyzoncie. Pojechałem więc na stacje i wybrałem jakiś numer do Szczecina, Pan który odebrał powiedział "to nie jest moja sprawa, ale przekaże to komu trzeba" Jestem wzruszony jego wysiłkiem, bo faktycznie po kilkudziesięciu sekundach szlabany się podniosły. Ot i cała historia.