dornfeld prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:1076.42 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:82.80 km
Więcej statystyk

Loecknitz po zmroku

  • DST 67.10km
  • Temperatura 16.3°C
  • Sprzęt Kalkhoff
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 września 2014 | dodano: 05.09.2014



Popołudniu zebrać grzyby na jajecznice. Chyba wystarczy ? :)

  • DST 43.00km
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Kalkhoff
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 września 2014 | dodano: 03.09.2014



Tym razem popołudniu od godziny 16:00 do 17:20, na tym samym polu co wczoraj. Grzyby tam, gdzie nikt nie zbierał w masowych ilościach, częściowo nienadające się do zbioru. Po zebraniu kosza, z ciekawości udałem się na drugą miejscówkę, gdzie była taka sama sytuacja, kilka minut nic, a potem miejscówka z widocznymi z daleka dużymi grzybami. Na sam koniec dosłownie kilka małych grzybków, ale o ile duże , jak już pisałem, rosną w grupach, małe za każdym razem rosły samotnie. Wszystko wskazuje na to, że w tym miejscu był to pierwszy jednodniowy wysyp (przynajmniej w mojej starej miejscówce, jeszcze tydzień temu nic tam nie rosło ) Obecnie robię przerwę, wczorajsze grzyby poszły na mrożenie, dzisiejsze będę konsumował jutro i pojutrze. Potem trzeba dzień, dwa odetchnąć od grzybów, w po weekendzie zapewne niewiele zostanie. Czekam na kolejny wysyp, liczę, że ostatnie bardzo obfite deszcze, zaprocentują za jakieś dwa tygodnie. Jeżeli w międzyczasie czas pozwoli na jakąś dłuższą rowerową wycieczkę, będę obserwował sytuacje w terenie. 



Potrzebny kombajn do zbierania grzybów, kosiarka nie daje rady :)

  • DST 43.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Kalkhoff
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 września 2014 | dodano: 02.09.2014

Koszenia grzybów ciąg dalszy
Koszenia grzybów ciąg dalszy © dornfeld


O 8:00 rano było po wszystkim, co stanowi mój rekord od lat, jeżeli nie życia. Od kilku dni deszcz padał nieprzerwanie, co niewątpliwie odstraszyło grzybiarzy w ostatnich dniach.  W chwili zebrania kosz był kopiasty, grzyby się ubiły po drodze, kilka zgubiłem, a dwa podarowałem na dobry początek dwóm grzybiarkom. Powrót do mojej starej miejscówki wypadł więc nadzwyczaj pomyślnie, przy czym zdążyłem przejść tylko kawałek.  Grzyby były od pierwszej minuty do ostatniej, co więcej wraz z zapełniającym się koszem i kolejnymi metrami było ich coraz więcej. Po zebraniu, spacerek, całe połacie trzeba było zostawić.  Żal, że nie wziąłem aparatu, ale dziś musiałem wsiąść kalosze, które zajęły sporo miejsca w plecaku, dodatkowo trzeba zostawić miejsce na odzież, którą miałem zamiar zdjąć wraz z rosnącą temperaturą, co nie było konieczne, gdyż wyjechałem całkiem rano z lasu. Szkoda,  polany porośnięte z daleka widocznymi grzybami wyglądały nadzwyczaj efektownie. Podany czas zbioru jest zaniżony do czasu do klasycznego, grzybobrania bez roweru , gdyż gros czasu, zajmuję mi powrót z grzybami do roweru, celem jego przesunięcia. To jest minus. Z drugiej strony, zebranych grzybów nie muszę nosić, a poza tym na mojej miejscówce, jestem w ciągu kilku minut. Oszczędzam więc jakieś 50 minut chodzenia po drodze, a w tym czasie zdążyłem zebrać prawie cały kosz :) Ogólnie cały las pachnie grzybami, zarówno tymi jadalnymi jak i trującymi. Na obecną chwilę sezon najlepszy od lat, a jeszcze nie tak dawno sporo osób panikowało na grzybnych serwisach, że grzybów w tym roku już na pewno nie będzie, jak co roku zresztą.