Mogłem zginąć na grzybobraniu ...
-
DST
42.50km
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tytuł trochę mylący, bo nie na grzybobraniu, tylko wracając z grzybobrania i nie „ja”.ale chyba każdy szczeciński rowerzysta. Ławka w Parku Kasprowicza niedaleko Różanki. Pogoda chwilami bezwietrzna, podmuchy może do 20 km/h. Przy takim wietrze nie powinny lecieć konary na głowę. Z tego co się dowiedziałem na miejscu, konar zleciał 20 minut przede mną i co więcej, o tyle mniej więcej przedłużyłem sobie grzybobranie, skoczyłem obejrzeć jedno pole. Na szczęście akurat nikt nie siedział na tej ławce, nie szedł ani nie przejeżdżał. Biegnąca obok trasa jest zatarasowana na połowie szerokości, a jest to najbardziej oblegany szlak rekreacyjny w Szczecinie.
Taki widok był rzadkością, generalnie końcówka skromnego wysypu, ani jednego grzyba do octu. Nawet ludzi nie za dużo, pogoda przepiękna. Udało się zebrać około 3/4 kosza. Teraz przerwa z grzybami, w niedzielę jak nic nie stanie na przeszkodzie, albo zwiedzanie albo „rehabilitacja”. Jak obrobię grzyby, wrzucę jakieś zdjęcie.
Jeden z moich przepisów na grzybki. [u][/u]
Z grzybków, może zrobię grzanki, wymyśliłem taki przepis, skopiowany z nadzienia Pizzy serowej. Przygotowane wcześniej usmażone i przyprawione wg. upodobań grzybki, smażymy na maśle czosnkowym, dodajemy rożne rodzaje sera tak jak w Pizzy: pleśniowy np. Lazur, Brie - najlepiej francuski "La Roustique" dobry żółty ser i inne ulubione topliwe gatunki, wszystko razem podsmażamy i podajemy z chrupiącym białym pieczywem. Potrawa tucząca, niezdrowa, przepyszna. Polecam.
komentarze