Grzybobranie - wysyp II
-
DST
43.00km
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny raz jak dla mnie nietypowo, czyli po południu. U mnie grzybów więcej, ale sytuacja nie była jednoznaczna, sporo ludzi z bardzo małymi zbiorami. Mówi się, że "wiara, czyni cuda”i tak jest z dzisiejszym grzybobraniem". By coś zebrać, trzeba było sobie wybrać znane sobie pole i iść wolno, krok po kroku, wierząc, że znajdzie się grzyby. Grzyby ledwo widoczne, więc kto szedł rekreacyjnie mógł nic nie znaleźć. Kilka razy sam się złapałem, na dekoncentracji , nagle wpadł mi w oczy jeden grzyb i gdy automatycznie wzmogłem czujność i zerknąłem do tyłu, okazywało się że szedłem po polu grzybowym. Łącznie 300 podgrzybków i nielicznych prawdziwków z wyjątkiem tych szlachetnych. W brzozach można znaleźć kozaki, ale tam nie szukałem.
Na obiad się dziś nie załapałem, tuż przed nim wyjechałem do lasu. Zostały jednak grzybki z cebulką ( moje przyprawy to sól, pieprz, vegeta, maggi) Zrobiłem sobie szybkie kolacyjne danie, dodałem majeranku wrzuciłem topliwe gatunki serów i wymieszałem. Do tego drewniana łycha, sucha bułka, pycha. Część wsunąłem dziś, reszta na jutro. Dzisiejszy zbiór idzie do zamrażarki. Trochę roboty będę miał :)