nowy rekord życiowy - Pobierowo - Łukęcin
-
DST
235.33km
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mapka : narysowana do Pobierowa w drodze powrotnej, bo dalej jechałem tak samo jak w pierwszą stronę, odcinki leśne, których nie było na mapie narysowałem "na oko"
http://www.bikemap.net/pl/route/3211930-rekord/
Wypoczynek nad morzem koło Łukęcina, przedtem jednak trochę pokręciłem :)
Tym razem nowością był test drogi ze Stawna do Śniatowa, obok drogi na widocznej mapie jest strzałka. Jak się potem okazało jest to droga w zasadzie ślepa. Na mapie nie ma drogi do Górek, którą jechałem tydzień temu.
Początek wyglądał obiecująco.
Tuż za torami, także nie było źle.
Niestety droga okazała się nieprzejezdna. Za moście zaczyna się prywatne gospodarstwo. Miałem i tak szczęście, bo przed dom wyszedł właściciel, który pozwolił mi przejść.
Z drugiej strony wszystko zarośnięte, ale w bok szła ścieżka przez las ....
..... którą dojechałem do lotniska. Pojeździłem sobie trochę po pasie startowym, po czym bokiem dojechałem do Śniatowa.
Później przez Benice ( NA ZDJĘCIU) , Jatki, Świerzno do Pobierowa.
Chciałem wpaść na lody Szkolnickiego, ale kolejka mnie zniechęciła. Generalnie wszędzie niesamowity tłum i ścisk.
Pobierowo.
Są jednak miejsca gdzie idzie odetchnąć. Na zdjęciu szlak R-10 na odcinku do Łukęcina. Poprawiło się oznakowanie, niestety tylko tam, w Łukęcinie już po staremu.
Powrót już drogami głównymi ( Łukęcin, Strzeżewo, Wrzosowo, Kamień, Parłowko ... ) jak zwykle na trójce, można było się pościgać z samochodami stojącymi w korkach. Pod Załomiem zwyczajowa dokrętka na ulicy Goleniowskiej.
Teoretycznie trudniej niż tydzień temu, bo przez połowę trasy pod wiatr, w praktyce dużo łatwiej. Forma idzie do góry i mógłbym jeszcze dalej kręcić. Ponieważ była już północ odpuściłem sobie. Najbardziej optymistyczne było to, że dziś po raz pierwszy autentycznie zastanawiałem się, która noga jest po urazie, lewa czy prawa ? I to jest odpowiedź na pytanie, po co tak kręcić tylko dla kilometrów, pomijając, że mi się to spodobało. Wycieczki pociągowo - turystyczne wolę robić w tygodniu, ze względu na tłok w niektórych pociągach, tylko tak się składa, że ostatnio w tygodniu się nie składa, albo upał, albo nie ten wiatr, albo kursy do Loecknitz, albo akurat brak czasu.