Podgrzybkowa" klęska urodzaju"
-
DST
48.00km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
"Klęska urodzaju" , tyle co na pierwszym zdjęciu zebrałem w 50 minut, a ponieważ udało mi się dodzwonić do kuzynki, która zadeklarowała, że zabierze nadmiar potem jeszcze w 15 minut upchałem ile się dało, przy czym większość czasu zajmowało mi upychanie grzybów tak by nie pospadały. Łącznie załadowałem 280 sztuk. Miejsce zbierania - miejscówka z pierwszego i drugiego grzybobrania w tym sezonie Przy czym grzyby były wszędzie, także w rejonach przyległych do miejscówki, gdzie nie było ich w tym roku, tam grzyby małe i duże, na miejscach wyzbieranych przeze mnie, wcześniej pełno maluchów.
Ponadto przy drogach leśnych można spotkać borowiki, nie szukałem ich specjalnie, po drodze wpadło 6 sztuk, udało się też zebrać 10 rydzów . W rowach po dłuższej przerwie zaczynają pojawiać się młode kanie Zostało pełno grzybów, jakby się uprzeć można by było dziś uprawiać dyscyplinę sportową, zbierania grzybów na czas, z myślą " jak dużo da się zebrać na godzinę." Jak dla mnie, jeżeli chodzi obfitość zbioru to ten sezon jest najlepszy chyba od pamiętnego 2017 roku, ważne jest po prostu by nie chodzić po uczęszczanych miejscach. Dodam, że ja w tym roku, chodząc po lesie jeszcze ani razu nie natknąłem się na drugiego grzybiarza i to jest cała tajemnica.
Wyszły 2 patelnie grzybów z octem i przecierem pomidorowym zrobione ala opieńki, co przełożyło się na 6 dużych słojów, 1 mały 0,5 l, z reszty dla mnie obiad, dla rodziny kolacja. Drugą połowę ze wszystkimi rydzami oddałem ku radości osób obdarowanych , co także jest elementem satysfakcji z grzybobrania. Dla mnie także była ulga, bo łatwiej zebrać, niż przerobić taką ilość, ale nigdy się nic nie marnuje.
50 minut zbierania
Tak przyjechałem, gdy grzyby już się ubiły po drodze
komentarze