pogranicze - 8 razy na granicy polsko niemieckiej
-
DST
139.26km
-
Czas
07:24
-
VAVG
18.82km/h
-
VMAX
35.46km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
310m
-
Sprzęt Stevens Galant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najdalsze punkty wycieczki: to Loecknitz i Pargowo czyli bardzo blisko, jednak podczas wycieczki zrobiłem kilka pętli w poszukiwaniu dróg na pograniczu, w tym dawnych dróg polnych łączących wsie leżące obecnie po obu stronach granicy.
Efektem był rekord życiowy pod względem ilości przekroczeń granicy państwa w ciągu jednego dnia:
1. Buk
2. Ladenthin - Warnik
3. zielona granica do Pomellen
4. Ladenthin - Warnik, drugi raz
5. Pargowo - droga rowerowa
6. Rosówek
7. Bobolin
8. Lubieszyn
Powrót po zmroku. W czasie wycieczki mieści się ok. 20 minutowe prowadzenie roweru między Barnisławem a Pommellen.
Na początku głównym celem była wizyta w Loecknitz. Drugi punkt to zobaczenie nowej ścieżki rowerowej z Pargowa do granicy celem sprawdzenia jej przydatności w przyszłych wycieczkach w kierunku Gryfina, Schwedt itd. Jak się okazało wycieczka się przedłużyła i bardzo dobrze. Największym przeciwnikiem aż do Pargowa był wiatr.
Wycieczka miała następujący przebieg. Po załatwieniu spraw w Loecknitz ruszyłem w kierunku Ladenthin, robiąc niepotrzebny ale przyjemny objazd przez Lebehn i Schwennez, zgodnie ze znakami drogowymi. Zrobiłem pierwsze małe kółko. Następnie udałem w kierunku granicy do nowo wybudowanej drogi do Warnika. Tam wpadłem na pomysł, że warto by było odnaleźć drogę z Ladenthin do Pomellen oraz przez zieloną granicę z Barnisława w kierunku Pomellen, którą akurat dziś zauważyłem na mapie. Zrobiłem w ten sposób drugie koło.
Ladenthin – Warnik
W Barnisławiu skręciłem zdecydowanie za wcześnie, koło kościoła, przy kolejnym rozwidleniu dróg skierowałem się początkowo kamienistą potem zwykłą gruntową drogę w kierunku granicy.
Na dole granica, słupek nr 775.
Widok z Niemiec do Polski. Droga prowadzi na wzgórze już po polskiej stronie, dalej prosto prowadzi aleja drzew, ja przyszedlem na górę z lewej strony, czyli źle. Na mapie widać, że niepotrzebnie wydłużyłem sobie drogę
Po stronie niemieckiej szedłem piechotą aż do wielkiej kopalni piachu. Odtąd droga była utwardzona można było wsiąść i jechać.
W Pomellen wyjechałem w tym miejscu,z drogi po lewej stronie. Trzeba ją będzie zaliczyć jeszcze raz a po minięciu granicy pójść (pojechać ) prosto (patrz: opis zdjęcia dwie pozycje wcześniej). Jak się dowiedziałem droga w prawo prowadzi do Kołbaskowa, można tam jechać nawet samochodem. Na ile te wiadomości są precyzyjne okaże się niebawem.
Następnie odnalazłem drogę do Ladenthin i ponownie znalazłem się na przejściu granicznym. Zanim to nastąpiło odwróciłem się do tyłu i zrobiłem z oddali zdjęcie Pomellen. W Warniku skręt na południe i jazda do Kołbaskowa i Rosówka. Tam odbiłem w stronę Pargowa.
W końcu znalazłem się w miejscu, opisywanym ostatnio przez większość szczecińskich cyborgów. Spojrzenie na drogę w kierunku Moczył nie wyglądało zachęcająco, pewno się tam wybiorę ale tylko raz, chyba, że położą asfalt lub zrobią inną przyzwoitą nawierzchnię.
Kościół w Pargowie. Jest różnica. Poprzednio wszystko było zarośnięte, we wnętrzu kościoła bujnie rosły drzewa.
Kościół w Pargowie w kwietniu tego roku.
Dalej drogą rowerową aż do granicy, która jest przy samej szosie z Neurochlitz – Staffelde.
Najpierw pojechałem do Staffelde a potem z powrotem do Neurochlitz. Trasę przejechałem pierwszy raz.
Z Neurochlitz jazda prosto do Rosówka. Aleja kończy się na granicy, od słupka granicznego drzewa „zagrażały” uczestnikom ruchu. Pamiętam całą batalie o tą aleję, chyba tylko dzięki protestom, na części trasy do Kołbaskowa posadzono nowe drzewa, zresztą rosną one niewiele dalej od drogi od poprzedników. Początkowo miało nie być żadnych nowych nasadzeń. Dla mnie już pożytek z tych drzew będzie niewielki.
Z powrotem postanowiłem jechać boczną drogą przez Smolęcin w kierunku Gumieniec. Jechało się jednak tam przyjemnie, że żal było jechać do domu. Właśnie teraz jechałem razem z wiatrem. W Bobolinie postanowiłem wrócić na stronę niemiecką do Schwennenz przez byłe przejście małego ruchu granicznego tuż przed zachodem słońca. Wygodniej, bezpiecznej, zwłaszcza w taki dzień i dłużej, co dziś było zaletą.
Ze Schwennenz ruszyłem do Grambow i dalej nowo wybudowaną drogą rowerową do Linken.
Z Linken ruszyłem do Lubieszyna, ostatni raz minąłem słupki graniczne. Następnie skręciłem w lewo do Dobrej, przez Wołczkowo, Głębokie i las arkoński do domu.
komentarze