dornfeld prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2012

Dystans całkowity:606.26 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:50.52 km
Więcej statystyk

Loecknitz - wizyta w Linken z fotkami dla Misiacza i Rowerzystki

  • DST 64.11km
  • Temperatura -7.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 lutego 2012 | dodano: 07.02.2012

Dziś zapowiadana jazda do Loecknitz, w pierwszą stronę przez Blankensee, z powrotem przez Linken.



Granica.



Blankensee – pęknięty rurociąg. Refleksja: w Niemczech jak jest atak zimy tak samo są zasypane drogi, jest paraliż na drogach, są awarie, pociągi się spóźniają, szyny pękają. W tym wypadku, dużym plusem jest znak ostrzegawczy o zalaniu
( = zalodzeniu) drogi. Taka sama sytuacja była w Dobrej, jak wracałem robót już nie było ale została pamiątka w postaci niewielkiego pola lodowego – praktycznie niewidocznego. Lód zauważyłem jak już na nim jechałem. Na szczęście ćwiczenia praktyczne w lesie po pierwszych opadach śniegu nie poszły w las i pokonałem przeszkodę bez problemu.




Blankensee – Boock – Loecknitz.




Powrót główna drogą do Linken, za wyjątkiem równolegle idących ścieżek rowerowych, odśnieżonych, choć z resztkami śniegu. Były odcinki, że nawierzchnia była całkowicie czarna , były takie jak na zdjęciu.


Relacja ze starej drogi z Linken w kierunku Dobieszczyna z dedykacją dla „Misiaczka” i „Rowerzystki”.</b>

url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,243188,linken-stara-droga-do-polski.html][/url]

<b>Tu przed nowymi ustaleniami granicznymi przechodziła droga do Dobieszczyna. W Linken jest tylko jedna ulica, więc zgubić się nie sposób. Z tyłu, droga idąca z Grambow, do niedawna z tą samą kostką, która zachowała się po polskiej stronie.





250 metrów w głąb ulicy, kończą się „kocie łby” – zapewne w tym miejscu był koniec wioski, zaczyna się drobna kostka, która kończy się na granicy 150 metrów dalej.



Granica.



„Hołd pruski” w wykonaniu niemieckiego słupka granicznego. Lubię to miejsce, bo jest naprawdę klimatyczne. Nic się nie zmieniło za wyjątkiem wąskiego przejścia. Betonowe zapory, dwa rzędy siatki, doły graniczne, słupy telefoniczne, po stronie polskiej usypany wal ziemny oraz NRD –owski bunkier do kolekcji.



Bunkier obserwacyjny.



Widok z polskiej strony, wał ziemny za nim doły, można go obejść z lewej strony, patrząc w kierunku Niemiec.



Rowerek :)



Z granicy do obecnej głównej drogi jest 150 metrów, dawniej dało radę jechać, ale teraz strasznie telepie, po rozjechaniu drogi przez ciężki sprzęt. Latem, kładziono prawdopodobnie kable telefoniczne. Po wyjściu z lasu w lewo biegnie kontynuacja starej drogi aż do Dobieszczyna, w prawo wybudowana po wojnie asfaltówka do Lubieszyna (patrz: poprzedni opis).




Droga z kostki. Resztki śniegu, zostały wbite w szczeliny nie jest więc ślisko, z drugiej strony ten sam śnieg tłumi drgania. Był to jedyny odcinek, którym jedzie się szybciej i przyjemniej niż latem.



Skrzyżowanie. Do niedawna prosto szła jedyna droga asfaltowa z Dobrej do Buku.



Info dla „Rowerzystki”. Zdjęcie zrobione w Dobrej, w prawo biegnie znana wszystkim droga do Buku i stacji benzynowej. Chcąc dojechać na starą drogę do Lubieszyna, jedziemy prosto. Na końcu, można skręcić w prawo do Buku, bądź w lewo do Lubieszyna.


Droga koło stacji benzynowej ma ledwie parę lat. . Dawniej były tam płyty, za stacją benzynową droga polna. Wszystkich tych domów tam nie było. Z tego co wyczytałem szła tam wąskotorówka, dalszy przebieg pokrywał się z nowo budowaną asfaltową ścieżką rowerową.



wszędzie i nigdzie

  • DST 56.88km
  • Temperatura -11.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 lutego 2012 | dodano: 05.02.2012

"Wszędzie i nigdzie" - bo jazda po kilku drogach bez żadnego konkretnego celu.

Dziś znacznie przyjemnej, bo wczorajszej wprawie w jeździe po śniegu.

Wkrótce, być może, będę musiał jechać do Loecknitz, więc postanowiłem sprawdzić przejezdność dróg w tym kierunku, pojechałem, więc za Buk, potem do Lubieszyna, z powrotem „pętlą sławoszewską”, do Tanowa i do domu.

Na pierwszy rzut oka u Niemców o wiele gorzej, niemiecka droga krajowa z Lubieszyna pełna śniegu, ścieżki rowerowe, tyle, co zdążyłem zobaczyć nieodśnieżone.

Po stronie polskiej najgorszy był kawałek za Bukiem, ( ale dało radę przejechać), głównie ze względu na niewidoczne tam dziury, w sumie żałuje, że nie doczłapałem się do Blankensee, by rzucić okiem na drogę do Loecknitz.

Temperatura, rano -11 i w ciągu całego dnia bez większych zmian.

Sama jazda super, przed wszystkim spacerowe równe tempo spowodowało, że w ogóle nie było wilgoci na ubraniu i nawet jak się zatrzymywałem nie było chłodu i dawno nie było mi tak ciepło, choć tej zimy nie było jeszcze tak zimno ( były już mroźniejsze poranki, ale w ciągu dnia temperatura szła do góry a dziś nic z tego).

Wkładki ocieplające zarekomendowane przez Misiaczka w zawrotnej cenie 12 zł, spisują się bez zarzutu, dobrze, że ich nie przycinałem, bo dziś uchroniły mnie dostaniem się śniegu do butów.

Twarz ( m.in. ochrona przed przyklejaniem się zamarzniętej kominiarki) i ręce skutecznie chroniony przez polski „krem ochronny dla narciarzy” , „Perfecta WinterCare”.


Na koniec parę zdjęć i pozdrowienia dla Ateny i Odysseusa, których spotkałem w lasku arkońskim.



Dobra – Buk




Buk – Stolec



Stara droga Dobra – Buk



Stara droga z kostki do Lubieszyna, pierwotnie prowadziła do skrzyżowania w Linken, od korekty granicy skrzyżowanie zostało w Niemczech, po polskiej stronie wybudowany asfaltowy kawałek dostosowany do nowego kształtu granicy. Dziś jechało się nią dużo przyjemnej niż zwykle, gdyż śnieg doskonale tłumił drgania.



Koniec kostki, prosto dawna droga do Linken, w lewo wybudowana po wojnie droga do Lubieszyna.



Linken – droga krajowa nr 104.



Droga z Linken do Schwedt. Wielkim plusem jest brak soli na drogach i chodnikach.



„Pętla sławoszewska”.



ćwiczenie jazdy po śniegu

  • DST 27.60km
  • Temperatura -11.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lutego 2012 | dodano: 04.02.2012




Wyjazd przed 10.00 na Jasne Błonia i krótkie spotkanie ze szczecińskimi cyborgami:

http://www.rowerowy.szczecin.pl/forum/index.php?showtopic=2968

Następnie przygotowanie roweru do jazdy w postaci, ustawienia optymalnego ciśnienia w kołach i powolna jazda w kierunku Głębokiego i dalej przez Pilchowo do Bartoszewa, celem przyzwyczajenia się do nowych warunków pogodowych ( czytaj: śniegu), zwłaszcza, że na posiadanych aktualnie oponach, po śniegu jeszcze nie jechałem.

Wkrótce okazało się, że zapomniałem termosu, chciałem w Bartoszewie wstąpić do tamtejszej karczmy i pojechać "pętlą sławoszewską". Okazało się, że nie wziąłem też kluczy od zapięcia rowerowego. Zostałem więc bez picia i możliwości wejścia do jakiegokolwiek lokalu, celem zjedzenia lub wypicia czegoś ciepłego. Żarcia w taką temperaturę nie zabieram z domu, bo nie jadam mrożonek. Nie pozostało mi nic innego jak powrót do domu.

Rano bardzo mrożno, do -14, w chwili wyjazdu -11,5 stopnia, w Bartoszewie wiszący termometr wskazywał -9. W drodze powrotnej szybki wzrost temperatury do -3 stopnia ( w chwili powrotu), po niecałej godzinie, w chwili kiedy piszę relacje, spadek do -5.

Szkoda, że tak krótko, ale jutro też jest dzień.



miasto

  • DST 4.55km
  • Temperatura -6.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 lutego 2012 | dodano: 02.02.2012

Rano, -14 stopni, czyli spory mróz jak na Szczecin, w ciągu dnia temperatura, ostro poszła do góry. Bezwietrznie. Szkoda, że brak wolnego, tylko wsiadać na rower.



Do sąsiadów na lody. Loecknitz

  • DST 65.94km
  • Temperatura -9.0°C
  • Sprzęt Stevens Galant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 lutego 2012 | dodano: 01.02.2012

Co trzeba załatwiłem a ponieważ w takiej temperaturze mało co można przywieść, zakupiłem 2,5 litrowy kubeł z lodami za 2,29 EUR.

Poza tym w ulubionym barze wsunąłem ze smakiem duży talerz Spaghetti.

Powrót pod wiatr ok. 5 m./s