Listopad, 2016
Dystans całkowity: | 899.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 64.26 km |
Więcej statystyk |
kaniowy Stolec
-
DST
50.83km
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd z domu koło 13:00, by zrealizować zamówienie na świeże kanie. Podążyłem śladem ostatniej wycieczki, licząc, że to czego nie zbierałem w poprzednim wyjeździe jeszcze rośnie. Jak widać, co nieco jeszcze zostało, miejsca z kaniami rzucającymi się z daleka w oczy były puste, ale przydrożnych rowach kań nie brakowało. Łącznie zebrałem 18 sztuk, w założeniu kosz nie miał być pełny, bo cała półka z zamrożonymi czubajkami czeka cierpliwie na swój czas. Dlatego, zostawiłem kilka sztuk i nie dotarłem do pewnego, dosyć dobrze ukrytego zagajnika, gdzie ostatnio rosły kanie w dużych ilościach. Co do klasycznego grzybobrania, na pewno jeszcze jedno będzie, bo trzeba podsumować sezon, zapowiadane są już jutro przymrozki, więc za kilka dni może już nie być tak ciekawie jak podczas ostatniego grzybobrania. Zobaczymy, do lasu wybieram się najwcześniej we czwartek lub w piątek jak nic nie pokrzyżuje moich planów.
W niektórych miejscach największym problemem było dotarcie do rosnących grzybków, bardzo przydałaby się tu siekiera )
Grzybowa pętla - wysyp plus cm.
-
DST
82.00km
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pętla dobieszczyńska.
Część I.
Ponad 40 kań, po jednej stronie drogi na odcinku 5 km w okolicy Rzędzin. Dookoła jest mnóstwo łąk i dróg polnych, rowów, w tym dawnych rowów granicznych, myślę więc, że dało by się zebrać dużo więcej tego grzyba. Grzybów nie zbierałem, w domu jest zamrożonych kilkadziesiąt kań, a przez ostatnie dni były one codziennie w jadłospisie, więc trzeba zrobić przerwę.
Część II powrót z Dobieszczyna
Wracając do domu, po południu wpadłem na moje miejscówki podgrzybkowe. Nie miałem parcia, że muszę zebrać jakieś grzyby, bo ich poza opieńkami mi nie brakuje. Na parkingu ponad 10 samochodów, choć na swoich polach nikogo już nie widziałem. Miejsca widać, że przeorane przez mase grzybiarzy, więc zbierałem tylko resztki. Tam, gdzie akurat nikt nie przeszedł, grzyb na grzybie, grzybem poganiał, same malutkie octowe sztuki, więc nie było wyjścia, trzeba było zbierać. Octowych grzybów nigdy nie za dużo. Co najbardziej cieszy to kilkadziesiąt opieniek ciemnych.
Kanie
Popołudniowy zbiór
Opieńka ciemna.
Borowik
Kolejna miejscówka
czernidłaki kołpakowate
Niejadalne kopie opieńki miodowej. :
Chyba łuskowiaki nastroszone m.in bez pierścienia pod kapeluszem.
Kaniobranie Opona Land cruiser Plus
-
DST
70.90km
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Stan licznika roweru 52822 km
Kolejny wypad na kanie, zebranych 36 sztuk, oprócz tego rosły inne sztuki, które nie zostały zebrane z powodu zbyt małych rozmiarów. W drodze powrotnej, koło 12:00 wpadłem na 50 minut do lasu, gdzie zebrałem nieokreśloną ilość małych podgrzybków, które musiałem włożyć do reklamówki, jak na zdjęciu. Podgrzybki podarowałem w prezencie bliskiej osobie jeszcze przed powrotem do domu. Do szczęścia w tym roku brakuje tylko opieniek. Nie żeby ich nie było, koło Dobieszczyna spotkałem Pana, który miał pełen kosz tych grzybów. Próbowałem pójść w jego ślady i wyszedłem z niczym. Co ciekawe ten Pan mówił, że w tym roku jeżeli chodzi o podgrzybki, maksymalnie zebrał 12 sztuk. Ja natomiast, mam podobny problem z opieńkami i kompletnie nie wiem, gdzie ich szukać w tym roku?
cmentarz + kaniowe grzybobanie + cmentarz
-
DST
86.85km
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pierwsze Święto Wszystkich Świętych bez Mamy, tak więc sprawy duchowo - religijne są na pierwszym miejscu. Na Mszy Św. z liturgią świąteczną byłem już wczoraj, dziś dzień zacząłem od wizyty na cmentarzu. Po cmentarzu i drugim śniadaniu, ruszyłem za Tanowo poszukać, przy okazji maślaków bądź kani. Były same kanie, wróciłem z pełnym bagażnikiem pięknych zdrowych kapeluszy. Rekord, jeżeli chodzi o tego wspaniałego grzyba.
Ponieważ miłość do grzybów, wyssałem z mlekiem Matki, mówiąc w przenośni, a może i dosłownie, to jest zbiór na jej cześć. Jak się ogarnę, po zmroku pojadę jeszcze raz na cmentarz, tym razem po zmroku.
Z Jasnych Błoni zniknęły opieńki, ciekawe czy to jakiś ( odważny, biorąc pod uwagę zanieczyszczenia ) amator grzybów je zabrał, czy też służby miejskie usuwają tego groźnego pasożyta drzew, z chronionej alei platanowej ?
Wieczorem ponowna jazda w intensywnym deszczu na cmentarz, ale zdjęcia słabo wyszły. Na cmentarzu przygoda, złapałem kapcia w przednim kole, miejsce i pora mało odpowiednie na zmianę dętki. Z pomocą przyszedł klej łatający dętki w sprayu, kupiony w Loecknitz i trzymany na taką okazję. Opona jest już kompletnie zużyta, jutro trzeba się wybrać do sklepu rowerowego,. Z kolei na placu Rodła, bardzo groźnie wyglądająca stłuczka, nie wiem jak w tym miejscu samochody mogły się tak zderzyć jak na zdjęciu?