Cmentarz + grzyby: czasnicza olbrzymia, rydze, borowiki, kanie, maślaki
-
DST
80.50km
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień zacząłem od wizyty na cmentarzu, a potem wycieczka bez ścisłego planu, spokojna, bez pośpiechu, z myślą, by zebrać z roweru bardziej niszowe grzyby.,
Z egzotycznych grzybów zebrałem czasnicę olbrzymią i już nawet usmażyłem sobie plaster w jajku i bułce z połówką bułki jako podwieczorek. Super grzyb, łatwy w transporcie, prosty w obróbce, do 2014 roku był chroniony. Jak wszystkie purchawkowate, jadalne dopóki są młode i białe po przekrojeniu.
Kończy się pierwszy wysyp na kanie, jest już ich mało, głównie stare owocniki. Nadzwyczaj dobrze udały się pierwsze kanie w zalewie ( 2 słoje ) octowej, teraz żałuje, że nie skorzystałem z miejscówki, trzeba czekać na kolejny wysyp.
A to całość zbiorów, z tyłu za blachą przekrojona czasznica, po prawej maślaki po zdjęciu skórki, poza tym kilka ładnych borowików, 7 rydzów - w mojej opinii najlepszego grzyba, bardzo rzadkiego na Pomorzu, wszystko na tle tegorocznych już niestety moich marynat., Drugi słój z kaniami już został zaczęty.
W kilku miejscach jadąc drogą przez zieloną granicę od pałacu w Stolcu do Glashutte zerkałem na boki, były podgrzybki, ale te mnie dziś nie interesowały.
Grzybobranie, siedzuń sosnowy
-
DST
48.00km
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zdjęcie zrobione o 10:57, pełen kosz plus reklamówka, łącznie ponad 350 podgrzybków, które zacząłem zbierać koło 8:00 z przerwą na śniadanie. Przed wjazdem do lasu, natrafiłem na 4 miejscówki na maślaki, które dopiero co się pojawiły, wszystkie młode i zdrowe, będzie tego ze 100 sztuk, nie liczyłem i nie wliczam do czasu zbierania. Oprócz tego 1 borowik, 1 kozak, 1 siedzuń sosnowy. Nie wiem na ile to jest miarodajne do całego lasu, byłem na wieloletniej miejscówce, na którą zaglądałem choć na chwilę za każdym w tym sezonie i gdzie ostatnio pojawiły się pierwsze grzyby , wiedziałem więc gdzie jechać i czego się spodziewać. Ludzi mało nie widziałem w zasięgu wzroku żadnego grzybiarza, a np. na popularnej drodze pożarowej nr 27 było po godzinie 11, ledwie kilka samochodów. Choć przybyło terenów na których jest wysyp i przerwy między miejscami, gdzie wyskakują grzyby wyraźnie się skracają, cały czas nie jest to "totalny" wysyp, gdzie grzyby rosną wszędzie tam gdzie rosnąć powinny. Pytanie zasadnicze, czy to dopiero początek, czy już apogeum biorąc pod uwagę postępującą suszę i właściwy sezon jest jeszcze daleko przed nami ? Przejechana dziś trasa, nie jest moją trasą na "kanie", tym niemniej obserwuję, że nie rosną już nowe owocniki, więc pierwszy wysyp na te grzyby wydaje się kończyć, oczywiście nie znaczy to, że kań nie ma w miejscach, gdzie nie było ludzi i nie zostały one wyzbierane.
Na jadalny siedzuń sosnowy, zwany kozią brodą, nie było już miejsca.
Grzybobranie
-
DST
46.10km
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakieś 240 - 250 podgrzybków w ponad 3 godziny, dopiero wychodzą. miejscami nie ma, bądź są niewidoczne, 1 borowik
Wysyp kań + mleczaj
-
DST
46.16km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybki wysyp na kanie, przed śniadaniem, potem konieczność załatwiania spraw urzędowych. Zebrałem 25 sztuk, selekcjonowanych sztuk, a więc średnich - bo te są najsmaczniejsze oraz płaskich, bo najłatwiej smażyć, ale to nie ma znaczenia, bo mogłem zbierać wielokrotnie więcej na razie lasek wydaje się wciąż nieodkryty, a po mojej wizycie, jak ktoś się przyjdzie, to nie zauważy, że coś ubyło.
Część dla siebie i rodziny, część dla znajomej.
Powoli ruszają i inne grzyby, przedwczoraj były pierwsze podgrzybki, które pojawiły się punktowo, jest ciepło, tak więc priorytet ma teraz ich suszenie
Już dwa razy, dziś oraz 4 września, jak na zdjęciu, myślałem, że znalazłem rydza, ale po bliższym obejrzeniu okazało się, że to trujący mleczaj wełnianka, zwany fałszywym rydzem. Grzyb podobny do rydza tylko z góry i z daleka, niteczki na kapeluszu od którego pochodzi nazwa, a także biały kolor po przekrojeniu, powodują, że nie sposób pomylić grzybów, wystarczy odróżnić kolor pomarańczowy od białego.
Podgrzybki
-
DST
53.92km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Późne niedzielnie podgrzybkobranie, na razie grzyby występują punktowo. Jest ciepło więc grzyby poszły do suszenia, do tego porcja w śmietanie z papryczką chilli.
Masa spraw do ogarnięcia, brakuje go nawet na wstawienie zdjęć , potem to nadrobię
cmentarz + pętla - kanie
-
DST
69.43km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wpierw na cmentarz, dzień po pogrzebie, pożegnać się w ciszy , potem pętla przez Lubieszyn, Stolec. Zalesie,
Zatrzęsienie kań. gdy wie się gdzie szukać, w jednym miejscu zostawiłem grupo ponad 100 sztuk.
Spotkanie z Januszem i Kubą
Zdjęcia potem
Szpital Zdroje - odebrać kartę informacyjną leczenia
-
DST
25.00km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mimo, że pobyt w szpitalu zakończył się zgonem chciałem mieć kartę informacyjną leczenia, by wiedzieć co się działo dokładnie z Tatą od strony medycznej. Ktoś pomyśli jakie ma to znaczenie po śmierci ? Ma, przynajmniej dla mnie, bo wynika z badań laboratoryjnych, nic więcej nie dało się zrobić, a każda inna opcja byłaby uporczywą terapią.
Tata aż do końca funkcjonował prawie normalnie, przez ponad rok nie trzeba było robić poza cyklicznym przyjmowaniem zastrzyków, w drugim okresie spadała hemoglobina i trzeba było robić przetoczenia, których częstotliwość wzrastała, osiągając wartość 1 raz na miesiąc - 1 raz na 3 tygodnie. W ostatnich tempo przybrało takie rozmiary, że przetoczenia trzeba by robić codziennie lun 2 dni. czyli nie można by było wyjść ze szpitala. Załamały się także płytki krwi, dotąd w normie.
W drodze powrotnej zebrałem prawie 3 kg śliwek. przez większą część pobytu kompot ze śliwek był jedyną rzecz o którą prosił do picia i jedzenia. Zrobiłem parę kolejnych sztuk, szkoda że będę musiał je sam wypić.
Szpital Zdroje - być przy śmierci Ojca
-
DST
25.00km
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tam jazda do Ojca, powrót już jako sierota.
Tata zmarł 29 sierpnia po ponad dwóch latach chorowania na białaczkę, a ściśle na powikłania związane z zakażeniem połączonym z brakiem produkcji neutrofilii odpowiedzialnych za odporność.
Ponieważ zakażenie się pogłębiało, szpik nie wznawiał pracy śmierć pod względem medycznym wydawała się nieunikniona, choć niemal do ostatnich dni Tata nie wyglądał na umierającego.
Jeżeli nie zejdzie się bardzo szybko z tego świata, każdy wcześniej czy później przechodzi takie doświadczenia, ja podzielę się krótko swoim.
We współczesnych czasach, gdzie ludzie panicznie boją się śmierci, mówić o tym z osobami chorymi, w czasach umierania w samotności, uważam, że w sposób w jaki to przeprowadziłem jest jest jednym z moich większych sukcesów, ale też daje spokój, choć oczywiście był i jest smutek i łzy.
Zarówno przy śmierci Mamy kilka lat temu, jak i teraz Ojca, postanowiłem korzystać z rad ks. Kaczkowskiego - podwójnego praktyka który prowadził hospicjum przeprowadzając kilka tysięcy osób na tamten świat, oraz samemu chorującego świadomie i nieuleczalne na raka mózgu, która zakończyła się śmiercią kilka lat temu w wieku niecałych 40 lat.
W skrócie metoda postępowania polegała na podmiotowym traktowaniu chorego, gdzie nie unika się tematu śmieci i choroby, a jej nie zaprzecza, tylko towarzyszy, uspokaja we wszystkich wątpliwościach, chociażby gdy martwi się co będzie jak odejdzie. Jeżeli chory nie chce jeść, to nie pchamy w niego przyniesionego z domu rosołu by wyzdrowiał, a jak mówi, że odchodzi, to nie mówimy," że jeszcze nas przeżyjesz" . Nie mówimy dla swojego dobrego samopoczucia "będzie dobrze", skoro wcale tego nie wiemy, ani być może sami w to nie wierzymy.
W ten sposób unika się teatru, gdzie chory udaje przed np. dziećmi, że nie wie co się z nim dzieje, by nie martwić dzieci, a dzieci udają przed ojcem, że jest wszystko w porządku, czy inny przykład, podany przez tego księdza, gdzie matka chorująca na raka trzustki prosiła księdza, by przekazał dzieciom, że ona nie umiera im na złość, i by nie pchały w niej jedzenie, skoro ona jeść nie może.
Bardzo bałem się w tych chorych czasach, że nie będę mógł w przypadku umierania odwiedzać Ojca, tymczasem w grudniu choć nie powinien pokonał on koronawirusa, kilka dni przed ostatnim pobytem w szpitalu otwarto je przynajmniej dla części odwiedzających. Dzięki temu to był naprawdę piękny, owocny, choć i smutny czas. Był ksiądz, modlitwa, rozmowy, Msze Św, , wszystko jak w dawnych czasach.
Największą nagrodą i dla mnie i na niego było to co nieuniknione dla każdego, czyli sposób przechodzenia na tamten świat. Obecnie można odwiedzać chorych tylko w godzinach od 12:00 - 14:00, w ostatnich dniach ojca mogła odwiedzać także siostra.
W ostatni dzień jak przyszedłem, nie wyglądało, że zaraz nastąpi zgon, po godzinie ja powinienem wyjść, by mogła wejść siostra ( limit 1 osoby przy łóżku), siostra się wyjątkowo spóźniła, a ja już sobie poszedłem, ale tu po raz pierwszy w trakcie całego pobytu zamknięto drzwi na oddział więc nie mogłem wyjść, jak już wyszedłem zawrócono mnie w ostatnim momencie, jak już wchodziłem do windy. Dzięki temu mogliśmy być oboje i wyglądało to tak spokojnie jak tylko można sobie wyobrazić. tak że sam bym sobie tego życzył.
Teraz dużo formalności i spraw własnościowych, pogrzebowych, a potem trzeba będzie na nowo układać sobie życie.
Zainteresowanych tematyką polecam filmy
https://www.youtube.com/watch?v=UtRJ1F7YtPU
https://www.youtube.com/watch?v=9qTxG2DFtRk
https://www.youtube.com/watch?v=K4tEKUQhab4
Jego inne filmy na youtube
oraz książki
Szału nie ma, jest rak (Więź, 2013), Życie na pełnej petardzie. Czyli wiara, polędwica i miłość (Wydawnictwo WAM, 2015), Dasz radę. Ostatnia rozmowa (Wydawnictwo WAM, 2016), Żyć aż do końca. Instrukcja obsługi choroby (Więź, 2017), Dekalog księdza Jana Kaczkowskiego (Wydawnictwo WAM, 2017). Autor książek Grunt pod nogami (Wydawnictwo WAM, 2016) i Ekskluzywny żebrak. Czyli ks. Jan Kaczkowski o tym co najważniejsze (zapis materiałów video, homilii i konferencji wygłoszonych przez księdza Kaczkowskiego; Wydawnictwo Unitas, 2016).
Zdroje Komunikacyjnie
-
DST
25.59km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plus Śl...
Zdroje Komunikacyjnie
-
DST
25.00km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze