Nowa obręcz
-
DST
106.19km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Założona przy stanie licznika BS 94754, 33 Km
Trasa klasyczna trasa po 27 w Puszczy Goleniowskiej. Grzybów brak.
Banie, śladem Michussa
-
DST
126.00km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z relacji Michussa dowiedziałem się o gotowym odcinku z Gryfina do Bań i dalej do Swobnicy, która to trasa jest częścią planowanej całości, aż do Skiekierek. http://michuss.bikestats.pl/1691636,Swobnica.html
Do Swobnicy już nie jechałem, bo jechałem już tą trasą i mam nadzieję, będę nią jechał po otwarciu szlaku do Siekierek.
Trasa kapitalna krajobrazowo niezwykle urozmaicona, są jeziora, wąwozy, nasypy, łąki, las. Oznakowanie przy poruszaniu się samym szlakiem, również bez zarzutu.
Wady to: brak jakiejkolwiek tablicy turystycznej lub mapy, brak wiat, czy choćby ławki, wreszcie przy skrzyżowaniach z drogami, brak kierunkowskazów, o kierunkach w lewo i prawo, dokąd można jechać, w końcu nie każdy musi chcieć pokonywać całej trasy. 
Początek w Gryfinie, w pierwszą stronę dojechałem przez Podjuchy. 



Po drodze sporo drzew owocowych. 
Na trasie © dornfeld
Odcinek leśny © dornfeld
Pod Tywicami.
Pod Baniami opuściłem szlak i pojechałem do samej miejscowości, gdzie przypadkowo natknąłem się na imprezę, dzięki czemu mogłem zobaczyć wnętrze kaplicy. 
Kaplica św. Jerzego w Baniach z 1417 roku, XV wieku przy kaplicy wystawiano misteria pasyjne, których organizacji zaprzestano w 1498 roku w związku z wydarzeniami, które nastąpiły w czasie uroczystości[3]. Według legendy zajścia w Baniach miały swoje źródło w rywalizacji dwóch aktorów grających w inscenizacji śmierci Jezusa. Spór toczył się o serce towarzyszącej im aktorki. Aktorzy ci wcielili się w postacie Jezusa i legionisty Longinusa, a aktorka w postać Marii. Aktorka przyjęła wcześniej oświadczyny aktora grającego Jezusa. Aktor grający legionistę postanowił w czasie inscenizacji zabić rywala, przebijając go włócznią, którą według scenariusza miał wbić w worek wypełniony farbą udającą krew. Ugodzony naprawdę aktor umierając spadł razem z krzyżem na aktorkę grającą Marię, która zginęła pod ciężarem ciała i krzyża. Aktor grający św. Jana, zorientowawszy się w sytuacji, zabił mordercę na oczach widzów, za co został uwięziony i skazany na śmierć. Gdy zorientowano się w przyczynach morderstwa, narzeczonych pochowano w kaplicy. W wyniku zajść, które stały się głośne w regionie, sąd książęcy na zawsze zakazał wystawiania misteriów w Baniach, a zakaz nie został złamany przez miejscową ludność aż do jej wysiedlenia.



Węzeł szlaków rowerowych przy rynku.

Pomnikowy dąb w Baniach.

Tuż za Baniami duże skrzyżowanie z rozjazdami we wszystkich kierunkach.

Odbicie na Kunowo.

Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej jest kolejny rozjazd i jak można się domyśleć po nazwie ulicy, na lewo idzie droga prosto do Sosnowca, gdzie planowałem jechać. Coś mnie podkusiło by się zapytać o potwierdzenie napotkaną osobę, ale ta skierowała mnie objazdem przez Kunowo. Skrót na mapie wyglądałem bardzo przyzwoicie, ale posłuchałem.

Droga na Kunowo.





Kunowo, kościół filialny pw. św. Wojciecha z XIV/XV w., zbudowany z kamienia i cegły, z wieżą drewnianą nadbudowaną nad nawą w 1850 r. otoczony jest murem kamiennym z bramą, furtą z kutą żelazną kratą. Znowu miałem szczęście, bo za chwilę miała być niedzielna Msza Św., choć lepiej by było po. A tak by nie przeszkadzać i nie wchodzić do kościoła przed Mszą Św. w sportowych, krótkich ciuchach, ograniczyłem się tylko do dyskretnego zdjęcia, zrobionego przy wejściu do kościoła.

Kunowo z kierunku Bań. I skrzyżowanie, na lewo Sosnowo, na prawo kościół i dalej na Czarnowo (?).

Kunowo, II skrzyżowanie. na lewo dalsza droga do Sosnowa, prosto na Swochowo. Tam powinien być rozjazd na Linie ( m.in kierunek w stronę dawnej trójki na Szczecin) oraz do Gryfina przez Borzym i jest to najprawdopodobniej jedyny możliwy sposób na ominięcie asfaltami leśnego odcinka szlaku rowerowego, od strony północnej. Objazd jest więc ogromny i absurdalnie długi. Więc w razie czego jedyna sensowna alternatywa to droga nr 121.

Sklep w Sosnowie zamknięty.

A tak wygląda droga do Sosnowa z kierunku Bań, ulicą Sosnową, która chciałem jechać.

A na lewo prawo kontynuacja drogi w kierunku Dołłgie.

Po dużym objeździe przez Lubanowo ...

... wracam na szlak

Na wysokości Borzyma, małe odbicie do wioski ....


... gdzie jest sklep spożywczy w takich czynny w takich oto godzinach.

Kolejne odbicie w Chwarstnicy , by sprawdzić to samo, czy jest tak jakiś sklep ...

... i wiata. Powrót na szlak.
Miałem duży zapas wody, a pogoda była bez zarzutu, więc odbijałem w drodze powrotnej tylko po to, by wiedzieć, czego można się spodziewać w napotkanych wioskach, Niewątpliwie na odcinku od Bań do Gryfina, lepiej być dobrze zaopatrzonym i nie liczyć na sklepy.

I dalej już szlakiem rowerowym przez Gryfino do Niemiec, tu granica koło Staffelde, pojechałem prosto w kierunku drogi krajowej B-2.

Rzut okiem na z drogi B-2 i obsadzona nowymi drzewami droga do Rosow.

Granica w Rosówku i ostatnie drzewa, przed słupkiem granicznym, ta sama droga, tyle, że przecięta granicą, przed słupkiem drzewa nie zabijają a za słupkiem już tak i tam trzeba było wyciąć drzewa, pamiętam jeszcze jak rosły. Droga powrotna taka, a nie inna z jednego powodu, chciałem odwiedzić po drodze Cmentarz Centralny.
Rieth
-
DST
89.05km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka do Rieth, w pierwszą stronę przez Polskę, z powrotem szlakiem dawnej wąskotorówki w Niemczech. Po drodze nie widziałem ani jednego grzyba. Pod mchami dało się wyczuć lekką wilgoć po krótkotrwałych niedzielnych opadach deszczu, ale i po tym nie będzie nawet minimalnego śladu za 2 - 3 dni, wobec prognozowanych temperatur rzędu 35 plus w cieniu.
Oczywiście to jeszcze o niczym nie przesądza, w 2015 roku w całym kraju w połowie września nikt nie widział ani jednego grzyba, a potem był bardzo udany sezon aż do końca listopada. Nie wiadomo, czy tak będzie w tym roku, wszystko zależy, czy coś się zmieni radykalnie w pogodzie, a także czy nie będzie przedwczesnych przymrozków. Oczywiście straconych letnich grzybobrań nikt nie zwróci. Na zdjęciu granica, na starym mostku kolei wąskotorowej, pod nim graniczna wyschnięta struga, która jest stojącą w miejscu kałużą. 
Loecknitz
-
DST
66.76km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pod Poddymin
-
DST
57.22km
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Loecknitz po zmroku
-
DST
54.41km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak Loecknitz to wiadomo, że po paczkę, a po zmroku, co nie trudno się domyśleć, by uciec przed upałem. I rzeczywiście było lekko, łatwo i przyjemnie, temperatura wahała się od 23 do 28 stopni w samym Szczecinie, Biorąc pod uwagę, że organizm adaptuję się do różnych temperatur, w czasie jazdy było nieraz wręcz przyjemnie chłodno, nic dziwnego, przy 45 stopniach w słońcu, 23 stopnie to istny mróz. Po drodze w pierwszą stronę tuż przed zamknięciem odwiedziłem Cmentarz Centralny,by posprzątać, podlać kwiaty i się pomodlić.
Miejscowy wysyp borowika szlachetnego
-
DST
71.79km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Daleko mi do przekonania, że "grzybów w tym roku nie będzie", czego nauczyła mnie jeszcze gorsza ogólnokrajowa susza w 2015 roku, ale tego się nie spodziewałem. ( Jaki będzie to sezon, to się okaże jak będzie jego koniec. ) Natknąłem się na miejsce o długości 300 metrów na max. 10 m. , gdzie było zatrzęsienie borowików. Ponieważ w Zachodniopomorskiem, zarobaczywienie tych grzybów sięga 90 - 100 % uzbieranie po przebraniu blachy samych kapeluszy jest nigdy nie osiągniętym przeze mnie wyczynem. O borowika , nawet robaczywego też nie jest u nas łatwo. Było to też jedyne miejsce, gdzie widziałem pierwsze w tym roku muchomory i inne "trujaki". Poza tym wąskim pasem nie spotkałem ani jednego grzyba, a nie przepraszam, przypomniało mi się, na przestrzeni 40 km, udało się zebrać 5 maślaków.
Część jazdy w deszczu, którzy jakże cieszy, choć zdecydowanie był za mało intensywny i za krótki. 




Tyle zostało po przebraniu tj. po odrzuceniu 90 % masy grzybów, w tym wszystkich nóg.
Za kurkami
-
DST
80.79km
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jazda na kurkowe i podgrzybkowe miejscówki. Znalazłem tylko dwie olszówki. W drodze powrotnej ruszyłem na miejsca, gdzie rosną maślaki i kanie także bez efektu. Po drodze na przestrzeni około 30 km, spotkałem 2 małe maślaki i jedną małą kanie w centrum Rurzycy., wreszcie skupisko kilku mało smacznych maślaków sitarzy Od ponad 2 tygodni, kiedy spadł jedyny od zimy ciągły i w miarę obfity deszcz nie spadła ani kropla deszczu, co przy obecnych upałach oznacza, że wilgoć w lesie jest już kwestią miłych wspomnień. Boję się, że zbiór maślaków 2 dni temu był tylko miłym epizodem, przynajmniej na razie.
W pierwszą stronę podjechałem pociągiem do Goleniowa. 
Ciekawe jak długo będę musiał się zadowolić takim zdjęciem z przed dwóch dni ?
Pierwsze grzybobranie
-
DST
68.83km
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
92 maślaki, 6 kań 5 borowików, zostały dwa kapelusze, 2 koźlarze - niezbierane. Analiza potem, bo teraz trzeba przerobić zbiór. 


Zamiast jazdy na kurki, pęknięta szprycha
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szkoda, że wadę zobaczyłem dopiero w sobotę wieczorem, wyszły nici z roweru, a w poniedziałek trzeba była oddać rower do serwisu.



