Udane zakończenie (?) pierwszego wysypu :)
-
DST
50.19km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponownie chociwelka, w przypadkowym miejscu, mniej więcej w połowie między węzłem Rześnica a drogą Strumany - Sowno. Tym razem dokładnego liczenia grzybów nie będzie, gdyż całość idzie zaraz na prezent dla kuzynki, ale liczę po cichu, że jest to prezent częściowo zwrotny i na święta załapie się na kilka pierogów z grzybami i kapustą :) Trochę grzybiarzy tylko na starej drodze do Wielgowa, dalej nie było żadnego śladu obecności człowieka, prócz ekip drogowych. Widoki już nie tak spektakularne, tym niemniej bardzo dużo, dużych podgrzybków, w równych odstępach, co drzewo 1 - 2 podgrzybki, czasem kilka. Najwięcej wzdłuż dróg leśnych biegnących równolegle do szosy. Dużo nie nadających się do zbioru. Kosz wypełniony na full, z doświadczenia należy liczyć, że znalazło się tam około 200 grzybów, zebranych w około 1:45 minut. Tylko podgrzybki, innych gatunków nie zauważyłem. Brak młodych grzybów i wysokie temperatury, wreszcie niemożność, jazdy rowerem na grzyby w najbliższych dniach, wskazują, że dla mnie jest to koniec pierwszego największego w karierze letniego wysypu.

Kupię kombajn do zbierania grzybów.
-
DST
60.12km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rekord życiowy. Liczba do zebrania praktycznie nieograniczona. Tak naprawdę nie zamierzałem dziś zbierać ale nie dało się, zbierałem może co 10 grzyba i nawet tam gdzie zbierałem nie było widać specjalnej różnicy. Musiałem wybierać tylko takie, by w domu mieć argument, czy takich grzybów można nie zbierać ? Jakiekolwiek nadgryzienie, siniak, czy duży egzemplarz, od razu był wykluczony ze zbioru. Oprócz tego grzyby dokładnie czyściłem, mimo to, zebrałem pełen kosz, w niecałe dwie godziny, ale można było zebrać w tym, czasie i 5 razy więcej. Zbiór był przy tzw. "chociwelce" , lub "berlince", czyli planowanej dawnej autostradzie z Berlina do Prus Wschodnich. Obecnie droga jest zamknięta do 2018 roku na odcinku 30 km, autostrada jak wiadomo biegnie poza miejscowościami, więc odległości są duże, a dojechać nie ma jak, tylko rower lub piechotą, a najbliższa wieś leży w oddaleniu około 6 - 7 km. Na "krzywy ryj" też nie da wjechać, bo rozbierane są dwa wiadukty, które są nad drogą, most na Inie, a także nawierzchnia jest rozkruszona nieraz na całej szerokości. Osobiście tylko raz tam kiedyś zbierałem, bez specjalnego sukcesu, ale teraz liczba zbierających jest praktycznie zerowa. Grzyby we wszystkich stadiach rozwoju, rosną nawet na drogach leśnych. Oprócz tego w Załomiu było kilka borowików szlachetnych, wszystkie robaczywe, sporo przerośniętych kurek i pojedyncze maślaki. Jak ktoś nie porusza się samochodem, las zaprasza, gniją tysiące niezbieranych grzybów, jest tylko jedno "ale", oczywiście nie należy szukać tuż przy miejscach do których jest dojazd, tylko oddalić się w miejsca gdzie nikt nie dochodzi. W tym tygodniu może jeszcze raz się wybiorę na grzyby, ale tylko może, chciałbym też dotrzeć do dalszych rejonów tej drogi, gdzie są liczne łąki, przydrożne dęby, no ale zobaczymy czy się uda? Jest tam kilka nigdy nie sprawdzanych miejsc o idealnych warunkach pod borowiki i kanie, oczywiście to jeszcze nie znaczy, że tam rosną, ale warto zajrzeć. 

Stoję w miejscu, kask pełny, a dookoła dokładnie tyle samo grzybów, co było, nic nie ubywa. 

Droga leśna, tu też rosły grzyby.
Poniżej zdjęcia z Załomia, borowiki i kurki. 


Za czubajkami kaniami, bo nie każda czubajka to kania ...
-
DST
68.00km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jazda za kaniami, reszta grzybów to dodatek. Zebrałem 18 sztuk, prawie wszystkie w 1 miejscu, sprawdzonym rok temu, dobrze ukrytym. W innych miejscach, tylko pojedyncze sztuki, w większości nie nadające się do jedzenia. Nie było kań na miejscówkach koło Tanowa, być może zebrał je przede mną, . W Dobieszczynie, zadzwoniłem do domu, z pytaniem, czy spróbować pozbierać kurki do jajecznicy, po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej, udałem się w okolice mojej ostatniej miejscówki podgrzybkowej, gdzie przy samej drodze rosły kurki. Tak też było dziś. Przy okazji zebrałem trochę podgrzybków, sporo sztuk w ogóle omijając, sporo podgrzybków było też po drugiej stronie. Potem udałem się z ciekawości na moją wieloletnią miejscówkę i tam nic nie było, podobnie jak leżącą niedaleko miejscówkę odkrytą w zeszłym roku. Wniosek ogólny jest taki, że na pewno nie jest to wysyp masowy, jest sporo miejsc, gdzie nie ma nic lub prawie nic i są też pola zasobne w grzyby. Trzeba więc trafić, jak zawsze, przy letnim wysypie grzybów.
Podgrzybki omijałem z prostego powodu, chwilowo jest nadmiar, nie samych grzybów,, jest tylko niedobór miejsca na ich suszenie. Zebrałem więc tylko trochę na bieżącą konsumpcje. Warto też wspomnieć, że z ostatniego zbioru, udało się wydzielić partie na dwa słoiki podgrzybków marynowanych.
Skąd tytuł, otóż udało mi się na trafić na przeważnie nieodróżnianą czubajkę czerwieniejącą, chyba, bo trzeba by ją zebrać. W każdym razie nie miała ona widocznego zygzakowatego wzoru na trzonie i nie miała żadnego zapachu, co jest cechą wyróżniającą. 
Obstawiam, że to czubajka czerwieniejąca.
A propos zapachu czubajek kań, zauważyłem już kilkakrotnie, o czym nie ma żadnej literaturze, że w zanieczyszczonym środowisku, kanie zmieniają zapach, wręcz śmierdzą i uważam, że jest to dobry sposób, na sprawdzenie czystości podłoża. 





Na zakończenie, w drodze powrotnej, w Lasku Arkońskim spotkałem Tunię. Pozdrawiam.
Podrzybkowe eldorado
-
DST
44.47km
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
O ile nic nie zgubiłem, dokładnie 172 zdrowe, twarde podgrzybki, w 2 godziny, początek zbierania o godzinie 16:20. To co na zdjęciu, plus kilka sztuk, które dozbierałem zanim wyszedłem z lasu. Tylko jedno pole, sprawdzona letnia miejscówka, ta sama, na której rozpocząłem zbierania w okolicach Tanowa, w zeszłym roku 19 sierpnia. Oprócz tego pojedyncze skupiska kurek, które mnie nie interesowały. Kań do zbierania nie widziałem, widziałem tylko 1 kanie w bagażniku innego rowerzysty w Tanowie. Dziś plan awaryjny zakładał, że jeżeli nic nie będzie na podgrzybkowej miejscówce, zrobię pętle za Dobieszczyn w poszukiwaniu kań, który z oczywistych względów nie wszedł w życie. W lesie wyczuwalna wilgoć, nawet na powierzchni, dziś w nocy kolejny raz padało, na niebie chmury, a także zapowiedź opadów w dniu jutrzejszym. Martwią prognozy na przyszły tydzień, kiedy mają być upały przekraczające ponad 30 stopni, tak czy siak już jest super sezon, a przecież tak naprawdę jeszcze się nie zaczął.. Zresztą w zeszłym roku też nie można było narzekać.
Odpowiadając na pytania, taką porcję grzybków, jak w zeszłym razem przerabiałem przez około 4 godziny, z kaniami nie było kłopotu, tu się po prostu wrzuca grzyby ba patelnie lub do zamrażarki. Kurki są trwałe, więc przerobie je dziś na sos.
Kosz nie jest za mały, ani za duży, pełny kosz gwarantuje dużą ilość grzybów, ale realną do przerobienia w 1 dzień. 
Obładowany grzybami, ruszyły borowiki i kanie
-
DST
121.57km
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Około 150 podgrzybków / borowików ciemnobrązowych ( przeważnie grube zdrowe, twarde , ciemne kapelusze), około 100 kurek i w 1 miejscu 15 kań, 11 zebrałem. Oprócz tego pojedyncze maślaki i pieczarki, których nie zbierałem. Maślaki dziś interesowały mnie tylko młode, i w większej ilości do marynowania, takich nie było. Jeżeli chodzi o podgrzybki i borowiki, było widać, że na miejscówkach, ktoś mnie ubiegł, natomiast, jeżeli chodzi o kurki, ewidentnie szczyt występowania jest za nami, na ten moment oczywiście. Zapomniałem były 2 borowiki szlachetne, lecz również tym razem robaczywe. 








Kwiatek do kolekcji.
Maślaki, borowiki, podgrzybki, brunatne, kaniie, podgrzybki złotawe, czernidłaki kołpakowe.
-
DST
70.00km
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wzdłuż dróg: 87 bardzo ładnych maślaków, 1 duża kania , 2 małe kanie - nie zebrane, około 10 kurek ( nie szukałem, nie zbierałem), 5 borowików szlachetnych ( nogi robaczywe, zostały 4 kapelusze), 2 nogi po kaniach, 4 podgrzybki, 2 podgrzybki złotawe, oraz kilka czernidłaków kołpakowych. Wyjazd popołudniowy, na początku zerknąłem na moją miejscówkę podgrzybkową za Tanowem, ale tam nie było nic, więc szybko pojechałem szukać kań wzdłuż dróg. Znalazłem jednak głównie maślaki, które były w przydrożnych rowach, także borowiki tam zostały wypatrzone. W drodze powrotnej pod Dobieszczynem wypatrzyłem coś wyglądało na podgrzybka i faktycznie były 3 obok siebie. Miałem szczęście, bo wokół cała masa z daleka łudząco podobnych goryczaków żółciowych. Ale po kilku minutach znalazłem jeszcze czwartego. To znalezisko sugeruje , że być może zbyt szybko się ulotniłem z lasu "podgrzybkowego", a może warto spróbować dłużej pokręcić się w innym miejscu ?

5 borowik się rozpadł, zanim zrobiłem zdjęcie. Zostały 4 kapelusze, wszystkie nogi zeżarte. 
Ostatni zbiór - kurki marynowane.
Z trasy nie ma zdjęć, tym razem zapomniałem aparatu.
Miasto
-
DST
12.27km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
1000 kurek na dzień dobry
-
DST
110.58km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
3,1 kg kurek w równo w dwie i pół godziny, od 8:00 do 10:30. Same egzemplarze octowe,stąd wyjdzie lekko 1000 sztuk. Nie jest to w żaden sposób wynik reprezentatywny dla całego lasu, jechałem w konkretną upatrzoną drogę liczącą ok. 1,5 km, gdzie ostatnio rosło mnóstwo mikrusów. Droga choć widać, że była już przeorana to jak widać sporo zostało. Ja także jeszcze dużo zostawiłem mikroskopijnych egzemplarzy. Wydaje się, że na razie to był szczyt odnośnie kurek. Żadnych innych grzybów nie zbierałem, ale napotkałem kilka podgrzybków, a także Pana który miał 3 /4 wiaderka tych grzybów. Wraz z przejściem całej drogi, zakończyło się moje zbieranie. Oprócz tego na drodze Niewiadowo - Żółwia Błoć, sześć ładnych maślaków.
PS. Znalazłem wczoraj ciekawy filmik, na ten temat jak szybko czyścić kurki. Włożyć do durszlaka, spłukać, dodać kilka łyżek mąki, poobracać, aby się wszystko skleiło. Opłukać. Podobno to działa. Jeszcze nie próbowałem.
Część pójdzie do octu, a z części będą kurki w śmietanie.



Przydrożne maślaki. Poza tym spotkałem gołąbki, goryczaki żółciowe oraz różne gatunki muchomorów. 

Drogowcy pod wodą. :)
W drodze powrotnej deszcz.
Tysiące małych kurek
-
DST
110.00km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miejsce wycieczki, ściśle tajne !
Wyjazd po drugiej w nocy, o piątej na miejscu. Wpierw poszedłem zobaczyć, co dzieje się na mojej "Kurkenstrasse", przejrzałem całą, nowe nie wyrosły. Były tylko dwa miejsca do których nie dotarłem, takie jak na pierwszym zdjęciu, gdzie znalazłem 80 kurek.
Później było dość mozolne zbieranie, i w sumie wyszło 1, 2 kg.
Natomiast zupełnie gdzie indziej, odkryłem liczącą 1, 5 km drogę, gdzie były same mikrusy, takie jak na zdjęciu trzecim i czwartym, dodatkowo co kilkanaście metrów z odnogami , gdzie na kilu metrach kwadratowych rośnie po kilkadziesiąt sztuk. Jak się to przeliczy , to wyjdzie tego wiele tysięcy mikro owocników. Jeżeli nikt nie znajdzie, to będzie eldorado. A jeżeli wyzbiera to nie będzie wcale. Ale wiedza się przyda, jak nie teraz, to choćby i na następne lata. Niestety nie dam rady codziennie pilnować sytuacji . Nie zamierzam i tak wszystkiego kosić, gdyby nikt nie trafił, parę kilo na jeden raz w zupełności wystarczy.
Niestety widziałem Pana na motorze z dwoma wiatrami, lustrującemu okolice, a i innych może nie braknąć w najbliższy weekend. Optymalnie drogi dojazdowe przygotowane, poczynione obserwacje skąd idą ludzie, tym, samym z którego kierunku zacząć jakby co. A czy coś z tego wyjdzie za kilka dni zobaczymy, ale jak nie to też będzie fajnie., 





Na koniec perełka, będący pod ochroną sromotnik.
Wysyp kurek na "Kurkenstrasse" - 460 sztuk
-
DST
113.00km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jestem w szoku, po 30 latach zbierania i denerwowania się na uwagi w różnego rodzaju atlasach, że kurka to łatwy grzyb do zbierania i występujący w masowych ilościach, przekonałem się, że jest taka możliwość. Początek, był dosyć marny, może jakieś 30 grzybów w godzinę, czy nawet półtora, ale potem, nie ukrywam podpatrzyłem miejscowych, przedzierających się w oddali na pewną piaszczystą przecinkę przeciwpożarową. Poszedłem z drugiej strony i moim oczom ukazał się dywan kurek rosnących na czystym piachu. To nie było zbieranie, ale jak najszybsze wrzucanie co ładniejszych sztuk, zanim zderzę się z konkurencją. Przy czym to co piszę, nie jest ubarwianiem sytuacji, zbiór był tak szybki, na ile technicznie jest możliwe wrzucanie grzybów do siatki. Później zrobiłem objazd na drugi koniec tej drogi, na sam koniec bądź początek lasu i również zastałem miejscowego Pana z rowerem i widok był podobny na nieprzeczesanym jeszcze miejscu. Oczywiście nie zbierałem, nie mam zamiaru zabierać komuś grzybów z przed nosa, ale miejsce sobie zapamiętałem. Łącznie zebranych zostało 1,75 kg kurek z tego tak na oko, 1,5 kg było w jakieś 15 minut. Na "Kurkenstrasse" spotkałem 7 osób, choć cały las był pusty więc to nie był przypadek. Jak tylko będę mógł zrobię w tygodniu powtórkę, ciekaw jestem czy powtórzy się to jeszcze raz? Poprzednio na 400 gram, wlazło 140 kurek, dziś jest ponad 4 razy więcej, łącznie w 3 godziny, choć tak naprawdę wszystko rozegrało się w kwadrans. Stąd też kurki wyglądają jak wyglądają, w gorącym momencie nie było czasu na czyszczenie, gdyż każda minuta oznaczała duży ubytek w zbiorach.
Aparatu nie brałem do lasu ze względu na zapowiadane deszcze, niby szkoda tego widoku, ale może jeszcze się kiedyś taki trafi, przy czym w gorącym momencie nie było i tak czasu, na szukanie aparatu. Podgrzybki jakieś tam są, ale nawet po nie, nie zaglądałem.
Warto było wstać o czwartej, gdyby człowiek wiedział to co wiedział i znał z góry miejsce, to i wyjazd o drugiej w nocy nie byłby problemem. Deszcze oczywiście były i to obfite, ale to bardzo dobrze. 
Ostatnia jajecznica na kurkach , tym razem starszy na coś bardziej wykwintnego.


