Nowy wysyp !
-
DST
54.35km
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Właśnie rozpoczął się wysyp . Zbiór na chociwelce i od pierwszych metrów grzyb na grzybie i grzybem poganiał, pod warunkiem, że się mocno wytężyło wzrok. Były kilkuminutowe przerwy, bo był przede mną najprawdopodobniej pracownik budowy, którego widziałem, jak wychodziłem z lasu ( ślady po zebranych grzybach) , ale wystarczyło zboczyć kilka czy kilkanaście metrów w bok w dowolnym kierunku, by nie iść po czyich śladach i zabawa zaczynała się od nowa. Oprócz tego 2 zebrane kanie i cztery malutkie. Właśnie kanie miały być dziś głównym celem, ale w Załomiu zobaczyłem dwóch grzybiarzy z pełnymi koszami młodziutkich podgrzybków więc szybko zmieniłem plany. Jeżeli chodzi o podgrzybki, czy też borowiki sosnowe, w zależności jak kto je określa, było ich 400, w dwie godziny z kilkoma minutami, od po 15:00 do po 17:00, wszystko twarde i zdrowe. Z lasu wyszedłem specjalnie jakieś 100 - 200 metrów dalej niż wszedłem i w drodze powrotnej, która nie była długa, sytuacja się powtarzała, pełno maluchów, których już nie zbierałem i ze względu na brak miejsca w kosztu i późną już porę.
Między Wielgowem a Załomiem, pierwszy raz widziałem tak wielkie skupisko muchomorów, tych trujących, patrz ostatnie zdjęcie, które przez słońce bardzo słabo wyszło :) 







Kanie
-
DST
43.05km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze


Kanie
-
DST
43.00km
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze

pętla dobieszczyńska
-
DST
67.89km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
-
DST
23.34km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rower
-
DST
5.14km
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chociwelka - końcówka ? wysypu
-
DST
56.32km
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem pojechałem bardziej na wschód do drogi leśnej leżącej przy chociwelce na 4,2 km, biegnącej do drogi w kierunku Klinisk Odległość od miejsc do których można dojechać samochodem , zaowocowała tym, że gdy tylko skręciłem przy drodze w las, pojawiły się ogromne plantacje podgrzybków na których nie stanęła stopa ludzka. Tym razem liczenie było proste, z racji wydarzeń rodzinnych nie jestem w stanie zająć się marynatą grzybów, więc założyłem sobie z góry, że jadę do lasu na godzinę z zegarkiem w ręku, tyle by zebrać grzyby na patelnie, a ewentualnie nadwyżki na suszenie. Zebrałem 90 grzybów, ale tylko dlatego, że zdecydowana większość już na oko nie nadawała się do zbiorów, a nawet wśród ładnie wyglądających grzybów, większość była robaczywa pod kapeluszem. Gdyby liczyć wszystko co się widziało, mnożnik x 5 i tak by był za mały. Ewidentnie ten pierwszy jesienny wysyp, zbliża się ku końcowi. Z każdym kolejnym dniem liczba grzybów, które można będzie zebrać, będzie się szybko zmniejszać, no chyba, że będzie następny wysyp. W drodze powrotnej, z ciekawości zajrzałem na moją miejscówkę z poprzednich dni i tutaj było już bardzo marnie. Tak więc mój wynik to efekt zbierania tam, gdzie nikt nie zbierał, o co w tym roku tam nietrudno. Zbliża się czas, że trzeba będzie spróbować szczęścia w Puszczy Wkrzańskiej, w pierwszym rzędzie pod kątem kań i maślaków, ale to dopiero jak dobrze pójdzie, za kilka dni. Sezonu nie zamykam :)
Czas 1 godzina, niezebranych wielokrotnie więcej
Chyba jedyne drzewo pod którym rosły młode podgrzybki. 
Poza tym, wszędzie takie widoki bez śladów obecności człowieka. 
Powroty z nad morza. 
Do tego, w sumie 6 napotkanych kań, ale marnie wyglądających, więc nie zbierałem.
Tym razem pojechałem bardziej na wschód do drogi leśnej leżącej przy chociwelce na 4,2 km, biegnącej do drogi w kierunku Klinisk Odległość od miejsc do których można dojechać samochodem , zaowocowała tym, że gdy tylko skręciłem przy drodze w las, pojawiły się ogromne plantacje podgrzybków na których nie stanęła stopa ludzka. Tym razem liczenie było proste, z racji wydarzeń rodzinnych nie jestem w stanie zająć się marynatą grzybów, więc założyłem sobie z góry, że jadę do lasu na godzinę z zegarkiem w ręku, tyle by zebrać grzyby na patelnie, a ewentualnie nadwyżki na suszenie. Zebrałem 90 grzybów, ale tylko dlatego, że zdecydowana większość już na oko nie nadawała się do zbiorów, a nawet wśród ładnie wyglądających grzybów, większość była robaczywa pod kapeluszem. Gdyby liczyć wszystko co się widziało, mnożnik x 5 i tak by był za mały. Ewidentnie ten pierwszy jesienny wysyp, zbliża się ku końcowi. Z każdym kolejnym dniem liczba grzybów, które można będzie zebrać, będzie się szybko zmniejszać, no chyba, że będzie następny wysyp. W drodze powrotnej, z ciekawości zajrzałem na moją miejscówkę z poprzednich dni i tutaj było już bardzo marnie. Tak więc mój wynik to efekt zbierania tam, gdzie nikt nie zbierał, o co w tym roku tam nietrudno. Zbliża się czas, że trzeba będzie spróbować szczęścia w Puszczy Wkrzańskiej, w pierwszym rzędzie pod kątem kań i maślaków, ale to dopiero jak dobrze pójdzie, za kilka dni. Sezonu nie zamykam :)
Sezon na grzyby się rozkręca.
-
DST
50.45km
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
240 podgrzybków w niecałe dwie godziny. Ponieważ ostatnio widziałem ślady grzybiarzy ( z dużym prawdopodobieństwem pracowników budowy, którzy mają obok swoją bazę) , do lasu wszedłem jakieś 200 - 300 metrów dalej,licząc od miejsca gdzie ostatnio wychodziłem. No i od pierwszej minuty rozpoczął się wysyp, zbierałem tylko na jednym kwadracie. O dziwo tym razem prawie wszystkie grzyby były zdrowe, nie było czego odrzucać.Podobno pojawiły się grzyby po lewej stronie Odry na moich tradycyjnych terenach. Jest dokładnie jak co roku, najpierw grzyby pojawiają się w Puszczy Goleniowskiej, potem Wkrzańskiej. Mimo, że znam tam swoje miejscówki, na razie zostaje przy chociwelce, dotyczy to tylko tego roku, no i daj Boże przyszłego, jeżeli nie skończą remontu. Licząc las po dwóch stronach drogi, do przejrzenia jest jakieś 30 km praktycznie wyłączonego z grzybobrania lasu. Grzybami sypnęło też w Załomiu, co stwierdzam na podstawie obserwacji, dziś na szlaku czerwonym z Załomia do Wielgowa spotkałem, dwie osoby, każda z pełnym wiadrem grzybów, jeszcze kilka dni temu grzybiarze zgodnie mówili, że nic lub prawie nic tam nie ma.


Prosty patent z pomocą pończoch z forum "grzybiarskiego", na wypadające grzyby. No to dziś jutro mam zajęcie, trochę na suszenie, sporo do octu coś tam do spożycia.
Wieczorne grzybobranie, z kapciem w lesie
-
DST
56.88km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd z domu po obiedzie, o godzinie 14:00, zbieranie od 16:00 do 18:00. W pewnym momencie stwierdziłem , że mam kapcia w przedniej oponie, skróciło to grzybobranie i nie pozwoliło wypełnić kosza na full. Wysyp się rozkręca, zebrałem tyle samo grzybów w przeliczeniu na godzinę co ostatnio, ale po południu, kiedy to widziałem ślady zebranych grzybów po innym grzybiarzu. Na to by pojechać w inne miejsca brakło już czasu. Dodatkowo zapomniałem ze sobą picia, tylko tyle miałem co w bidonie, to także skróciło grzybobranie, trzeba było uzupełnić zapasy w sklepie w Załomiu. 




Czyżby nowy wysyp ?
-
DST
60.60km
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sumie 200 podgrzybków, 80 kurek, 1 kania. 






