Loecknitz nocą po mocowanie do lampki
-
DST
52.54km
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Odnośnie lampki sprawa opisana w poprzednim wpisie. Wyjazd o 3 w nocy, by uniknąć silnego wiatru. Tym razem się udało. Nie udało się natomiast uniknąć deszczu, choć plan minimum został osiągnięty, nie padało podczas jazdy w pierwszą stronę, z powrotem padało natomiast całą drogę, ale wtedy jest już wszystko jedno. Z dwojga złego wolę jednak deszcz niż wichurę, bądź co bądź deszcz nie zepchnie rowerzysty na środek jezdni, do rowu, nie wywróci go lub drzewa pod którym przejeżdża. Poza tym deszczyk miał i swoje plusy, na pewno motywował do szybkiej jazdy do domu, co się było tym łatwiejsze, że wiatr wiał w plecy, oraz skutecznie orzeźwiał i usuwał zmęczenie spowodowane brakiem snu.
Loecknitz po zmroku/ prowizorka
-
DST
70.00km
-
Temperatura
-0.2°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj padło mi zapięcie od lampy. Poradziłem sobie jak na zdjęciu. Zapięcie zamówione dziś, powinno być do odebrania w Niemczech jutro lub pojutrze. W Polsce w dwóch sklepach trzeba czekać do 10 dni na sprowadzenie towaru. Będzie okazja by znów się przejechać.
Po wyjeździe w domu zaczęło robić się ślisko, więc zawróciłem i wrzuciłem na przód oponę z kolcami. Licznika nie zmieniałem, ale dystans obliczyłem następująco. Opona właściwa 2268 mm, opona zamieniona 2189 mm. 2268 / 2189 = 1,036. Dystans z licznika 72,56 x 1000 / 1036 = 70,00 km 
miasto
-
DST
21.65km
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wizyta w Loecknitz godzina 02:39
-
DST
52.78km
-
Temperatura
4.7°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak zwykle po paczki. Spontaniczny termin wyjazdu, po prostu wyszedłem na dwór zobaczyłem gwiazdy, wydedukowałem więc, że nie ma chmur i nie powinno padać, a podmuchy wiatru wydawały być znośne.
Szybko okazało się, że tak łatwo nie będzie, wiatr zaczął się znowu wzmagać, a na Gumieńcach zaczął padać intensywny deszcz. Nie poddałem się jednak, pomyślałem, może zaraz przestanie i faktycznie przestało, z wyjątkiem wiatru wiejącego prosto twarz. Trzeba było bardzo mocno się starać, by dojechać na miejsce ze średnią 14 km. Faktycznie średnia tam była jeszcze niższa, bo trzeba było się zatrzymać przy podmuchach, by zwyczajnie wiatr nie przewrócił roweru, bądź zatrzymać się na złapanie oddechu, bo cisnąć trzeba było naprawdę ostro., Średnia jest jak najbardziej zrozumiała, gdyż na dzisiejszą noc obowiązuje drugi stopień ostrzeżenia przed wiatrem, a podmuchy w strefie nadmorskiej mają osiągać nawet 100 km / h. Za to powrót jedna bajka., rower sam jechał nawet pod górę, tuż po wyruszeniu złapał mnie jeszcze jeden deszcz, padający aż do Bismarcku, ale w tą stronę było mi już wszystko jedno.
Nowością jest ukończona ścieżka rowerowa między Loecknitz a Bismarckiem, nie jest jeszcze oficjalnie otwarta, ale asfalt jest już na całej długości.
Poniżej linki z potwierdzeniem czasu wizyty w Loecknitz:
http://nolp.dhl.de/nextt-online-public/set_identco...
http://nolp.dhl.de/nextt-online-public/set_identco...
Przybiernów - Moracz pętla
-
DST
151.30km
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szczecin - Miękowo - Przybiernów - Moracz - Niewiadowo - Białuń - Miękowo - Szczecin
Niestety Jarek mnie ubiegł i nie będzie pierwszego miejsca na BS w skali całego roku i nie zrobię już w tym roku najdłużej wycieczki miesiąca :) Długo by to nie trwało, ale zawsze. Pomimo to w sumie udany wyjazd.
Jedno wydarzenie wprawiło mnie w dobry humor. Otóż pod Przybiernowem, nie wyskoczyły mi pod koła dwa kundle, choć było słychać ich szczekanie. Mam nadzieje, że to nie przypadek i tak już zostanie. Oznacza to bowiem, że i w Polsce da się czasem załatwić pozytywnie sprawę w sposób cywilizowany jak się tylko chce. Opis sprawy tutaj: http://dornfeld.bikestats.pl/1262814,Gotowy-na-wsz...
Nieco mniej optymistyczna była trzecia guma ( w ciągu czterech wyjazdów) w nowej, a właściwe starej, tylko nieużywanej oponie. Coś czuje, że gdybym załatał dętkę, dosyć szybko złapał bym kolejnego kapcia. Zdecydowałem się więc użyć kupionego kilka lat temu "Pannen - Spraya", który zawiera środek pod ciśnieniem łatający automatycznie dziury. Wystarczy włożyć spray do wentyla, a potem wsiąść i jechać. Środek zadziałał.
Aparatu, nie brałem, po prostu nie ma sensu brać go na jazdę po wielokrotnie już przejechanych drogach. 
miasto
-
DST
23.33km
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
miasto
-
DST
30.68km
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gotowy na wszystko - 6 godzin intensywnego deszczu + wiatr
-
DST
141.18km
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa: Ostromice, tam i powrót.
Cel: nabić jak najwięcej km, by zaspokoić głód jazdy po ostatnich marnych dystansach. Chciałem m.in wykorzystać ładną pogodę, która miała być w pierwszej części dnia. Niemiecki serwis podawał, że jest 0 % szans na deszcz do godziny 18:00. Mamy 18:00 - właśnie przestało padać. Intensywny deszcz padał jak już wspomniałem 6 godzin, z tego na dworze spędziłem 5, godzinna przerwa była przy kaloryferze na PKP w Goleniowie. Do tego już dwie godziny wcześniej były opady, ale małe i przelotne. Nie ukrywam, że jestem sam z siebie dumny, że w Goleniowie nie wsiadłem do pociągu. Silny wiatr, miejscami spychający z jezdni, bądź w kierunku jezdni, na szczęście ruch umiarkowany, zero TIR-ów.
Niebezpieczne miejsce na trójce, koło Przybiernowa. Przed zjazdem do wsi jadąc w stronę Świnoujścia, pod numerem 42, już drugi raz wybiegły mi 2 kundle. Nie są one groźne, rzecz w tym, że są one niewidoczne i wybiegają niemal pod pod koła. Asfalt jest tam równy, miejsce idealne dla miłośników szybkiej jazdy, radzę uważać. Poprzednim razem zwracałem uwagę właścicielce, dziś się wkurzyłem zapukałem do drzwi, nikt nie otworzył. Co jest groźniejsze, jak wracałem, te same kundle zaczęły mnie gonić, przebiegając przez dwa pasy. Kto tam jeździ wie jaki tam jest ruch, i jakie prędkości osiągają samochody. Wystarczy, że ktoś za mocno zahamuje lub spróbuje odruchowo ominąć i wiadomo co może się stać. Kundli nie mam zamiaru kopać, rzucać kamieniami, bo to nie sztuka, one robią to co do nich należy, więc po prostu zadzwoniłem na Policję w Goleniowie, konsekwencje powinien ponieść właściciel. Mają przekazać sprawę posterunkowi w Przybiernowie. Jeżeli, nie pomoże następnym razem, biorę aparat i jadę osobiście na posterunek w Przybiernowie. Nie wiem, może dla innych będę pieniaczem, ale jak inni będą tam jechać zachęcam do działania i ostrożności, zanim ktoś się połamie bądź znajdzie pod samochodem. Kundle biegają tylko za rowerami, no cóż są one tam zjawiskiem egzotycznym.
Temp: ok 4 - 6 stopni.
Załom (przerwa w opadach)
-
DST
45.05km
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przerwana wycieczka
-
DST
42.78km
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Kalkhoff
-
Aktywność Jazda na rowerze
Założyłem sobie min. 150, niestety za Rurzycą trzasła mi dętka. Już po założeniu nowej okazało się, że przyczyną jest opona. W zasadzie mogłem wezwać na pomoc samochód z zapasem, wychodzę jednak założenia, że jak sytuacja nie jest krytyczna trzeba sobie radzić samemu, poza tym staram się trzymać jak najdalej od samochodów. Zrobiłem więc sobie 12 km spacer i też było fajnie. Te 12 km wpisuje do dystansu, gdyż a) rower faktycznie przemieścił się w przestrzeni b) siłą napędową były wyłącznie moje mięśnie. Z Klinisk jechałem pociągiem, w zwykłą niedzielę pewnie ruszył bym skrótem wzdłuż torów do Załomia na autobus (jednak warto znać różne skróty), albo czekał na pociąg z Kamienia Pom. w którym nigdy nie ma ekstremalnego tłoku. Na szczęście jak przypuszczałem studenci dziś nie dopisali, pewno mają wolne, a jeżeli nie, to mało kto jechał na dwa dni do innego miasta. Mimo to pusto nie było, wolnych miejsc siedzących nie widziałem.
Dzisiejsza sytuacja daje odpowiedź dlaczego zimą wybieram tamte okolice? Zimą, zwłaszcza podczas mrozu jakaś większa awaria może być sporym problemem, na tej trasie jest pełno miejsc gdzie można się ewakuować do domu, pełno jest też miejsc, gdzie można się zatrzymać i w cieple posiedzieć. W takim pozornie bliskim Dobieszczynie, gdzie nawet komórki nie mają zasięgu nie byłoby już tak fajnie. Pomijam, a właściwie nie pomijam, skoro to piszę, że jazda na zachód od Szczecina zwyczajnie mi się znudziła.
Inna ciekawostka, jak jechałem rano przez Załom, zamknęły się szlabany. Niby nic ciekawego, tylko, że nie jechał żaden pociąg, przez 15 minut i nie było żadnego widać na horyzoncie. Pojechałem więc na stacje i wybrałem jakiś numer do Szczecina, Pan który odebrał powiedział "to nie jest moja sprawa, ale przekaże to komu trzeba" Jestem wzruszony jego wysiłkiem, bo faktycznie po kilkudziesięciu sekundach szlabany się podniosły. Ot i cała historia. 


